"Ta narracja jest obraźliwa". Współpracownik prezydenta oburzony tezami dziennikarza

"Ta narracja jest obraźliwa". Współpracownik prezydenta oburzony tezami dziennikarza

Dodano: 
Marcin Przydacz (PiS)
Marcin Przydacz (PiS) Źródło:PAP / Piotr Nowak
Nowy szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej odniósł się do publikacji dziennikarza Piotra Zaremby.

W połowie grudnia prezydent Andrzej Duda odmówił podpisania ustawy nazywanej "lex Czarnek 2.0". Jak tłumaczył podczas konferencji prasowej, odrzucona nowelizacja Prawa oświatowego powodowała spory w społeczeństwie.

Wielu polityków PiS oraz komentatorów nie kryło zaskoczenia decyzją prezydenta. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w jednym z wywiadów mówił, że jeszcze na tydzień przed wetem Andrzej Duda zapewniał, że ustawa zostanie przez niego podpisana.

Tymczasem publicysta Piotr Zaremba stwierdził w swoim tekście, że prezydenckie weto to efekt nacisków ze strony Amerykanów.

"Prezydent skorzystał z prawa weta wobec lex Czarnek. Ten projekt centralizacji władzy nad szkołami nie miał nic wspólnego z interesami Ameryki. Jednak minister Czarnek rozpowiada na lewo i prawo, że prezydent zrobił to po telefonie od amerykańskiego sekretarza stanu Antony'ego Blinkena. Ten telefon miał miejsce. Amerykanie kierowali się tu względami ideologicznymi. Ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński jest na gorącej linii z polską opozycją" – napisał Zaremba w tekście opublikowanym na portalu Interia.

Przydacz oburzony

Do tez zawartych w tekście Zaremby odniósł się nowy szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. Marcin Przydacz nie krył swojego oburzenia tezami, że obce państwo, choć sojusznicze, może wpływać na decyzję prezydenta Polski. Jak powiedział, taka narracja kojarzy mu się z rosyjskimi przekazami propagandowymi.

– Nie chcę tutaj obrażać redaktora Zaremby, ale to jest narracja, która kojarzy mi się z rosyjską. To, że amerykanie wykonują telefony i mówią: To zróbcie tak, albo inaczej. Gdybyśmy poczytali rosyjskiego Telegrama, to właśnie taki przekaz tam panuje, że to Amerykanie decydują o wszystkim co się dzieje, zwłaszcza w Europie Środkowej – powiedział na antenie Polsatu News.

Jego zdaniem, "ta narracja jest obraźliwa", a w Polsce "tak nie jest i nigdy nie będzie, przynajmniej dopóki rządzą ci, którzy rządzą dzisiaj",

– Prezydent Polski podejmuje decyzje w oparciu o interes państwa polskiego i uznał, że ta ustawa, w tym kształcie nie zasługuje na jego podpis. Tutaj nie ma absolutnie żadnej możliwości, aby jakiekolwiek czynniki zewnętrzne miały wpływ na tę decyzję – podkreślił były wiceminister spraw zagranicznych.

Czytaj też:
"Nie mam zielonego pojęcia". Wiceszef MSZ o działaniach Rosji
Czytaj też:
Przydacz: Zełenski będzie zapamiętany jako przywódca w bunkrze, nie na salonach

Źródło: Polsat News / Interia.pl
Czytaj także