Podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami prezydent USA Joe Biden poinformował jednak, że Stany Zjednoczone nie przekażą Ukrainie samolotów F-16.
Lewandowski: Liczyłem, że Ukraina dostanie F-16
Lewandowski był uczestnikiem działań wojskowych m.in. w Iraku i Afganistanie. Od momentu rosyjskiej inwazji wiele razy komentował sytuację militarną i strategiczną na frontach Ukrainy.
Pułkownik rezerwy przyznał w Radio WNET, że nie jest zaskoczony decyzją Waszyngtonu w sprawie F-16, ale miał nadzieję, że jednak w niedalekiej przyszłości część F-16 zostanie Ukrainie przekazanych. Wojskowy zwrócił uwagę, że to USA wyznaczają progi, jaką broń państwa wspierające dostarczają Ukrainie. – W tej chwili został ustanowiony taki próg, że samoloty F-16 nie – powiedział.
Jak tłumaczył Lewandowski, może być szereg przyczyn takiej decyzji. Od logistycznych, przez polityczno-militarne. Przypomniał w tym kontekście, że wspomniane myśliwce mogłyby razić cele na terytorium Rosji, czego widocznie Amerykanie chcą uniknąć.
Do ofensywy trzeba lotnictwa
Wojskowy podkreślił, że jeżeli ma być mowa o realnej, skutecznej ofensywie sił ukraińskich za jakiś czas, to armii ukraińskiej potrzebne jest wsparcie lotnicze. – Warunkiem udanej kontrofensywy jest tzw. izolowanie pola walki, czyli uniemożliwienie przeciwnikowi sprawnego przerzutu wojsk na tyłach. Takiej izolacji można dokonać wyłącznie za pomocą artylerii i lotnictwa. Bez lotnictwa to będzie zawsze upośledzone – powiedział pułkownik.
W dalszej części rozmowy, pytany o ewentualną ofensywę Ukrainy, Lewandowski tłumaczył, dlaczego sprawa nie wygląda tak optymistycznie, jak wynikałoby z przekazów medialnych w Polsce.
– Zawsze byłem ostrożny w oczekiwaniu dużej, zimowej ofensywy, dlatego że zarówno pogoda, jak i rosnące siły rosyjskie mocno ograniczają takie możliwości. Do tego Ukraina ma duże siły związane na odcinku bachmuckim. (…) Ofensywa i co potem? Ukraińcy tracą miesięcznie około batalionu czołgów. Licząc czołgi porosyjskie i NATO około 230 czołgów. To jest mniej więcej tyle, ile stracą w ciągu pół roku. Problem jest nie tylko samej ofensywy, ale też co potem. Ukraińcy nie mogą planować na miesiąc, dwa w przód, tylko muszą planować w dłuższej perspektywie – powiedział.
Jak przypomniał, Ukraina nie jest obecnie w stanie wyprodukować sama ani jednego czołgu w związku z czym jest całkowicie uzależniona od dostaw z Zachodu.
Czołgi Abrams i Leopard
Przypomnijmy, że 26 stycznia Stany Zjednoczone i Niemcy ogłosiły, że dostarczą Ukrainie 31 czołgów Abrams M1 i 14 czołgów Leopard 2. Dodatkowo Berlin wydał zgodę na reeksport swoich czołgów do Kijowa przez państwa trzecie.
Cała zachodnia koalicja pancerna ma obejmować co najmniej 10 krajów europejskich, w tym Polskę. Ambasador Ukrainy we Francji Wadym Omelczenko powiedział, że sojusznicy obiecali Ukrainie 321 ciężkich czołgów. – Potrzebujemy tej pomocy tak szybko, jak to możliwe – podkreślił.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował w zeszłym tygodniu, że oprócz zapowiadanej dostawy 14 Leopardów, Polska przekaże Ukrainie również czołgi PT-91 Twardy. W sumie nasz kraj ma dostarczyć Kijowowi kolejnych 60 maszyn. Na samym początku rosyjskiej inwazji Polska jako pierwszy kraj wysłała czołgi Ukrainie, przekazując 250 sztuk.
Czytaj też:
Broń, której potrzebuje Ukraina. Wolski: To byłby mały game changerCzytaj też:
Egipski minister przekazał Ławrowowi ważną wiadomość od Blinkena