Zablokowanie Sądu Najwyższego „testami niezawisłości sędziego”, zażądanymi przez jedną ze stron marginalnego sporu kompetencyjnego, powinno być uznane za sygnał alarmowy, ostrzeżenie przed zbliżającą się – piszę to bez cienia egzaltacji czy przesady – katastrofą polskiego wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem sprawa właściwie nie wyszła poza branżowe serwisy prawnicze i dalekie, poświęcone prawu kolumny drukowanych gazet; jeden tylko „Dziennik Gazeta Prawna” poświęcił jej pierwszą stronę (18 stycznia 2023 r. – podaję datę, bo tekst Małgorzaty Kryszkiewicz „Nowelizacja tylko pogłębi klincz w Sądzie Najwyższym” trudno już znaleźć w internetowej wyszukiwarce). Media bardziej wpływowe nie potraktowały owego klinczu nawet jako ciekawostki, po prostu, zajęte z jednej strony demaskowaniem rządów Donalda Tuska przed rokiem 2015, a z drugiej lansowaniem słowa „willa” na mem, który ma wpłynąć na wyborców, tak jak kiedyś „ośmiorniczki” czy wcześniej „firanki w mercedesie”, paraliżu sądów nie uznały za temat godny ich uwagi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.