IBRiS w sondażu dla "Rzeczpospolitej" zbadał, jak wygląda poparcie Polaków dla partii politycznych w dwóch wariantach – w jednym PSL i Polska 2050 wystawiają wspólną listę, w drugim oba ugrupowania idą oddzielnie. Okazuje się, że właśnie współpraca Kosiniaka-Kamysza i Hołowni może mieć kluczowe znaczenie dla układu sił w przyszłym parlamencie.
"Wspólny wynik obu tych partii nie tylko znacznie przewyższa sumę ich wskazań przy osobnym starcie, ale dzięki metodzie d’Hondta zapewnia opozycji 241 mandatów w Sejmie, czyli możliwość utworzenia rządu" – czytamy w "Rzeczpospolitej".
Z kolei w wariancie "osobnym" opozycja zebrałyby 227 mandatów, podczas gdy PiS i Konfederacji - 232 miejsca w Sejmie.
Jak się potoczą wybory?
Wyniki sondażu skomentował wykładowca UKSW prof. Antoni Dudek. Jego zdaniem badania ujawniają trzy istotne sprawy. "Sojusz PL2050 i KO daje im, wprawdzie niewielką bo ledwie jednoprocentową, premię za jedność, na czym traci głównie KO. Cóż, zawsze powtarzam: lepiej późno, niż wcale" – napisał politolog na Facebooku.
Jak dodaje, nawet przy trzech listach "na lewo od PiS" opozycja może zdobyć łącznie więcej mandatów niż PiS i Konfederacja razem wzięte.
W jego opinii wyniki wyborów rozstrzygną niezdecydowani. W sondażu IBRIS jest ich rekordowo mało, bo ledwie 7 proc., ale w innych badaniach ta liczba oscyluje w przedziale 10-14 proc.
Jak wskazuje, niezdecydowani to przede wszystkim ludzie nie zainteresowani polityką, do których trudno dotrzeć za pomocą "partyjnej propagandy", a jednocześnie łatwo do siebie zniechęcić.
Prof. Dudek o "czarnym scenariuszu"
Wykładowca UKSW przypomina, że wszelkie przeliczenia procentów poparcia na mandaty są opatrzone kilkuprocentowym marginesem błędu. "Przy tak niewielkich różnicach między blokiem "prawicy" (PiS+K) i "lewicy" (KO+PL2050/KO+NL) czyni szanse obu stron wyjątkowo wyrównanymi" – ocenia.
"Podsumowując: piłka będzie w grze co najmniej do końcowego gwizdka w w dniu wyborów. Co najmniej, bo niestety wciąż wisi nad nami czarny scenariusz, który zdarza się po niektórych meczach, gdy niezadowolona z rezultatu część kibiców wkracza na boisko i próbuje go siłą zmienić" – podkreśla prof. Dudek w zakończeniu.
Czytaj też:
"Nie będę więcej udawał". Tusk traci cierpliwość do opozycjiCzytaj też:
Obsesja jednej listyCzytaj też:
Kiedy wybory parlamentarne? Szefowa KBW wskazuje na dwie daty