Mimo trudnego historycznego momentu orędzie ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, wygłoszone 13 kwietnia w Sejmie, tchnęło optymizmem. Profesor przekonywał, że „rosyjska agresja na Ukrainę” otwiera możliwości „poprawy statusu Polski w Europie”, naszej „pozycji, bezpieczeństwa, warunków rozwoju”. W każdym razie „trzeba dążyć do tego”, by takie szanse z obecnej sytuacji wysnuć. Bo choć „obecny kryzys międzynarodowy związany [jest z – przyp. red.] zagrożeniem dla pokoju w Europie [i jest –przyp. red.] potencjalnie groźny dla bezpieczeństwa Polski”, to otwiera perspektywę, „jak to określano w czasach marszałka Józefa Piłsudskiego, licytowania polskich spraw wzwyż”.
Wykorzystywanie szans w orędziu ministra zdecydowanie więc dominowało nad analizą zagrożeń i propozycjami środków zapobiegawczych. Na przykład sama agresja Rosji, brutalnie uzmysławiając jej imperialistyczną naturę, otwiera drogę do bliskiej współpracy „Ukraińców, Polaków, Litwinów i Białorusinów”.
Minister zapewniał, że „Ukraina zwycięży, przetrwa i odsunie widmo wojny od naszych granic”, do czego „będziemy nadal dokładać wszelkich możliwych starań”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.