Publicysta "GW": Hołownia pozazdrościł Tuskowi

Publicysta "GW": Hołownia pozazdrościł Tuskowi

Dodano: 
Paweł Wroński
Paweł Wroński Źródło:YouTube / Gazeta Wyborcza
Marsz 4 czerwca zapowiedziany przez Donalda Tuska budzi skrajne emocje. Publicysta "Wyborczej" krytykuje postawę Szymona Hołowni.
Szef Polski 2050 zorganizował na Facebooku transmisję na żywo. Jeden z widzów zapytał, czy dobrze rozumie, że "widzimy się wszyscy na marszu 4 czerwca".

– Słuchajcie, odpuśćcie sobie, odpuśćmy sobie naprawdę z tym marszem 4 czerwca. Co to za jakaś nowa dyskusja, która nam zabiera krew, emocje i wszystko inne? 4 czerwca jest 4 czerwca. Co zrobimy 4 czerwca, czy to jest wydarzenie, które zmieni losy świata? Czy PiS się od tego rozpadnie, że my pomaszerujemy w Warszawie? Pamiętacie marsze w 2019 roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego? Pamiętacie te sondaże, które wtedy pokazywały wspaniałe zwycięstwo? Marszami w Warszawie wyborów się nie wygrywa – odpowiedział Szymon Hołownia

Wroński: Hołownia pozazdrościł

Krytyczny wobec Hołowni tekst opublikował publicysta "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński. Stwierdza, że skoro lider Polski 2050 namawia do "odpuszczenia sobie marszu 4 czerwca", to "może odpuśćmy sobie: suwerenność państwa, demokrację, wolność słowa, praworządność, pluralizm polityczny i w ogóle wolne wybory. Bo z tym wszystkim data 4 czerwca 1989 roku jest związana".

"Można się domyślać, że pozazdrościł Donaldowi Tuskowi pomysłu i postanowił go zdezawuować, a ewentualnych uczestników tego marszu zniechęcić. A może to sprawa pokoleniowa? Szymon Hołownia z racji wieku daty 4 czerwca nie docenia" – zastanawia się Wroński.

"Wygramy nawet bez Hołowni"

Dalej komentator snuje porównania – jesienne wybory są w jego ocenie tak samo ważne, jak wybory 4 czerwca. "Chciałbym przypomnieć Szymonowi Hołowni, że sytuacja 4 czerwca 1989 roku była zaskakująco podobna do dzisiejszej. Reżim gnił i podpierał się agresywną propagandą, miał w ręku wszystkie atuty: aparat przemocy, sądownictwo, media. Opozycja nie była zgodna, wielu odrzucało zgniły kompromis z komuną i wieszczyło klęskę, szachrajstwo komunistów lub kolejny rozlew krwi. A jednak udało się" – przekonuje publicysta.

Na koniec Wroński stwierdza, że nawet jeśli Hołownia i jego sympatycy nie pojawią się na marszu 4 czerwca, to żadna strata dla opozycji. "Mam nadzieję, że uznają, iż ta data i symbolika z nią związana jest czymś ważniejszym od rywalizacji partii i przywódców. Nie dajmy sobie jej odbierać z powodu jakichkolwiek niskich pobudek. I to co, że Szymona nie będzie? Wtedy, 4 czerwca 1989 roku, też wielu nie było, a wygraliśmy" – podsumowuje.

Czytaj też:
Wybory parlamentarne. Trzaskowski: Mam tylko jeden apel

Źródło: wyborcza.pl
Czytaj także