Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy określiło przybycie przywódców Armenii, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu na paradę zwycięstwa do Moskwy jako krok niemoralny i nieprzyjazny. Takie sformułowanie zostało zawarte w wydanym przez ukraiński MSZ oświadczeniu.
Wściekłość Ukrainy
"Podczas wydarzenia [parady - przyp. red.] prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin, poszukiwany przez międzynarodowy wymiar sprawiedliwości za zbrodnie wojenne, usprawiedliwiał zabijanie Ukraińców, niszczenie ukraińskich miast i wsi, porywanie ukraińskich dzieci i represje wobec mieszkańców zajętych terytoriów ukraińskich. W noc poprzedzającą wydarzenie Federacja Rosyjska użyła 25 dronów, w tym 15 w Kijowie, aby spowodować jeszcze więcej ofiar śmiertelnych i jeszcze większe zniszczenia na ukraińskiej ziemi" – czytamy w komunikacie.
"Uczestnictwo przywódców wskazanych obcych państw w imprezie publicznej wraz ze zbrodniarzem wojennym, który obnosi się z faktem, że doprowadził w Europie do wojny na nieznaną od czasów II wojny światowej skalę, uważamy za niemoralny i nieprzyjazny krok w stronę Ukrainy, okazujący pogardę dla narodu ukraińskiego, który walczy o przetrwanie i wolność” – podkreślono w oświadczeniu.
Jednocześnie, jak zaznaczono w MSZ, narody Azji Środkowej i Kaukazu wniosły nieoceniony wkład w zwycięstwo nad nazizmem 78 lat temu. "Nie zasłużyli na los wykorzystania ich teraz przez Kreml do udziału w fałszywej akcji, która nie ma nic wspólnego z wyczynem zwycięzców nad nazizmem” – zauważyli ukraińscy dyplomaci.
Parada w Moskwie
9 maja na Placu Czerwonym w Moskwie odbyła się parada z okazji Dnia Zwycięstwa nad wojskami niemieckimi podczas II wojny światowej. W Rosji jest święto państwowe obchodzone ze szczególnym patosem. Jednak na tle niepowodzeń podczas wojny na Ukrainy w wielu rosyjskich miastach zdecydowano się zrezygnować z parad.
W Moskwie na paradzie w ogóle nie było jednostki lotniczej, a jedynym czołgiem, który przejechał przez Plac Czerwony, był zabytkowy T-34.
Czytaj też:
Kułeba: Nie należy tego rozpatrywać w kategoriach decydującej bitwyCzytaj też:
Warzecha: To pomysł niezwykle groźny dla całego NATO, a zwłaszcza Polski