I to od wielu, wielu miesięcy. Jednak im dłużej wojna trwa, tym wyraźniej to widać. Teraz może nawet nie jest to już sto, ale dwieście albo i więcej lat. To trochę jak w tym starym dowcipie o partyzancie, który nie wiedział, że wojna się skończyła i zaskoczony tą wiadomością stwierdzał: „Panie, a ja te mosty wysadzam i wysadzam…”.
Większość piszących o wojnie zachodnich ekspertów, analityków czy publicystów (mówię tu o międzynarodowych tytułach takich jak „The Economist”, „Foreign Policy”, „The Spectator”, „Foreign Affairs” czy najważniejszych dziennikach o zasięgu międzynarodowym) zgadza się co do tego, że trwanie wojny z obecną intensywnością przez długi czas nie jest możliwe. W zasadzie wszyscy przyznają, że zasoby Zachodu są na wyczerpaniu. Większość zgadza się, że obecne działania Ukrainy są ostatnim rzutem przed wytłumieniem bądź zamrożeniem konfliktu. Istotna część zgadza się, że najprawdopodobniejszym wariantem jest obecnie zawieszenie broni, które ze swojej natury jest tymczasowe, ale jak wskazują niektóre historyczne przykłady może trwać przez dekady.