Robert Bogdański
Mam nadzieję, że PT. Czytelnicy doskonale pamiętają tytułowe zdanie, więc nie będę przywoływał, kto to powiedział, aby nie obrażać niczyjej inteligencji. Ten zgrabny cytat zabrzmiał mi w pamięci, gdy czytałem odpowiedź na mój ironicznie zatytułowany, ale całkowicie poważny w treści „Manifest szabelkisty”. Porzućmy jednak ironię, bo sprawa jest poważna. Dotyczy bowiem rzeczy najważniejszej – postawy, jaką przyjmujemy wobec zagrożeń.
Zanim jednak o postawie, najpierw o zdefiniowaniu zagrożeń. Otóż Rosja w oczywisty sposób takim zagrożeniem jest. Chęć odbudowania imperium była wielokrotnie deklarowana przez obecne władze. Co więcej – to jest akurat punkt, w którym Putin i społeczeństwo się zgadzają: mniej więcej połowa ankietowanych Rosjan na pytanie, co czuje w związku z wojną z Ukrainą, odpowiada, że dumę ze swojego kraju. Wolno sądzić, że duma ta jedynie by wzrosła, gdyby na miejscu Ukrainy znalazł się jakiś inny kraj, np. Polska. Tak się bowiem składa, że pełna odbudowa imperium obejmuje podporządkowanie Polski. Ultimatum przedstawione Amerykanom przez Kreml w 2021 r. przewidywało cofnięcie NATO do stanu sprzed roku 1997, czyli sprzed polskiej akcesji. Takie stanowisko jest obecnie konsekwentnie podtrzymywane przez Kreml. Rosja sformułowała więc cel i rozpoczęła jego realizację przy pomocy środków militarnych. Aby tego nie widzieć, trzeba nie chcieć patrzeć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.