Jeńcy z Ukrainy przekazani na Węgry. Poseł Konfederacji tłumaczy, o co chodziło

Jeńcy z Ukrainy przekazani na Węgry. Poseł Konfederacji tłumaczy, o co chodziło

Dodano: 
Były poseł Konfederacji Krystian Kamiński
Były poseł Konfederacji Krystian Kamiński Źródło: PAP / Rafał Guz
Ukraińscy jeńcy wojenni trafili na Węgry przy pomocy Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej. Poseł Konfederacji Krystian Kamiński wyjaśnia, o co chodziło w tej sprawie.

Na terytorium Węgier przekazano grupę ukraińskich jeńców wojennych z Rosji. W przekazaniu 11 jeńców pomógł rosyjski Kościół prawosławny. Jak podała amerykańska agencja Reuters, Ukraina zakomunikowała, że nie została poinformowana o uwolnieniu więźniów. MSZ zwróciło się do przedstawiciela Węgier na Ukrainie o udzielenie natychmiastowego dostępu do żołnierzy. Prawdopodobnie nic takiego nie nastąpi.

Reuters zaznaczył, że rząd premiera Orbana od dawna wspiera Rosyjską Cerkiew Prawosławną na Węgrzech i zablokował propozycje innych członków UE dotyczące sankcji wobec zwierzchnika instytucji, patriarchy Cyryla.

Poseł Krystian Kamiński wyjaśnił skąd sprzeciw Budapesztu wobec sankcjonowania Cyryla i dlaczego jeńcy zostali przekazani właśnie na Węgry.

Żołnierze narodowości węgierskiej – obywatele Ukrainy

"Dlaczego właśnie Węgry? Ponieważ chodziło o żołnierzy narodowości węgierskiej – obywateli Ukrainy z Zakarpacia. Chyba ciągle zbyt mało ludzi w Polsce rozumie jak wielonarodowym państwem jest Ukraina. Wśród licznych mniejszości jest i 150 tysięcy Węgrów stanowiących większość mieszkańców w łańcuchu gmin Zakarpacia przy obecnej granicy Węgier i całym rejonie berehowskim" – napisał Kamiński.

"To, że żyją tam Madziarzy, jest oczywiście efektem tego, iż przez setki lat granica przebiegała zupełnie inaczej. Zakarpacie stanowiło część monarchii węgierskiej, aż do czasu traktatu w Trianon z 1920 roku w którym to zwycięska Ententa podyktowała przyłączenie regionu do Czechosłowacji, choć Czechów tam nie było, a Słowaków było bardzo niewielu. Zatem Węgrzy są tam autochtonami z dziada pradziada" – przypomniał.

W dalszej części wpisu Kamiński napisał skrótowo o historii Zakarpacia, a następnie o motywacjach Budapesztu.

Reportaż: Ponadprzeciętne wcielanie węgierskiej mniejszości do armii Ukrainy

Kamiński napisał, że dostaje wyrywkowe sygnały z Węgier, że po zeszłorocznej inwazji Rosji, zakarpaccy Madziarzy często wybierali podróż za zachodnią granicę, a nie na wschód, czyli na front wojny.

"Bo przecież pobór do Sił Zbrojnych Ukrainy objął wszystkich jej obywateli w tym mniejszości narodowe, w tym region Zakarpacia, nieobjęty praktycznie działaniami zbrojnymi. W zeszłym roku na Węgrzech powstał reportaż, w którym jeden z wojennych emigrantów twierdził, że węgierska mniejszość narodowa jest wcielana do armii ponadprzeciętnie często. Nie musi to być prawdą, ale może oddawać emocje nurtujące madziarską społeczność Zakarpacia" – napisał dalej Kamiński.

Kamiński: To pokazuje jak Budapeszt wspiera kresowych Madziarów

"I w ten sposób dochodzimy do przyczynku tego wpisu – czyli faktu, iż to Węgry uzyskały zwolnienie żołnierzy ukraińskiej armii i odebrały ich na swoim terytorium. Odbyło się to przy mediacji Zakonu Maltańskiego ze strony katolickiej i rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, a sprawę prowadził sam wicepremier Węgier Zsolt Semjén. Pokazuje to potencjał dyplomatyczny Węgier i pomaga zrozumieć, dlaczego Budapeszt sprzeciwia się obłożeniu sankcjami zwierzchnika Patriarchatu Moskiewskiego Cyryla. Pokazuje to także, jak wielką wagę Budapeszt przykłada do wspierania kresowych Madziarów i obrony ich partykularnych interesów. Zanosi się, że zwolnieni jeńcy nie wrócą już do Sił Zbrojnych Ukrainy, ani państwa swojego obywatelstwa, lecz pozostaną w narodowej macierzy" – tłumaczy poseł Konfederacji.

twitterCzytaj też:
Orban: Całym sercem jesteśmy za Ukraińcami, ale rozmawiamy jako politycy
Czytaj też:
Podolak oburzony na Orbana. "Powinien zadzwonić do »przyjaciela Putina«"

Źródło: Twitter / Reuters
Czytaj także