Z półdystansu | Nie da się ukryć, że na ten termin oczekiwałem z wytęsknieniem i niecierpliwością przez osiem lat nauki w podstawówce oraz cztery sezony liceum.
Jak mniemam zapewne nie należałem w tym względzie do wyjątków. Dwa miesiące wolnego po szkolnym kieracie obfitującym niekiedy w nudne (matematyka, fizyka, chemia) obowiązki, na dodatek nieprofitujące później mi w żaden sposób (co stwierdzam z całą stanowczością), wydawały się niezwykle kuszące.
We wczesnych klasach edukacji wzbudzałem pośród rówieśników niejaką zawiść, ponieważ rok szkolny kończyłem mniej więcej tydzień przed czasem. Kiedy tylko oceny końcowe zostały wystawione ruszałem w Polskę pod czujną opieką taty. Rokrocznie w połowie czerwca cel podróż stanowiły Międzyzdroje.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.