Chodzi o wypowiedź przywódcy Polski dla ukraińskich dziennikarzy. Andrzej Duda zwrócił uwagę, że gdyby Władimir Putin podbił Ukrainę, nie poprzestałby na tym, a rosyjski imperializm tylko by się wzmocnił. Ocenił, że Rosja "jest jak dzikie zwierzę, które pożre człowieka". – A jak dzikie zwierzę pożre człowieka, to trzeba je po prostu upolować i zastrzelić, bo przyzwyczaja się do jedzenia ludzkiego mięsa. Tak samo jest z Rosją. Jeśli pożre Ukrainę, choćby częściowo, to rzuci się na pozostałą część Ukrainy, gdy tylko odzyska siły, a potem rzuci się na inne państwa: na Polskę, państwa bałtyckie, kraje dawnej strefy wpływów Związku Radzieckiego – tłumaczył polski prezydent.
Polityk mówił także, że jedynym akceptowalnym rozwiązaniem wojny jest odzyskanie przez Kijów kontroli nad wszystkimi okupowanymi przez Kreml terytoriami, poprzez całkowite wypchnięcie z nich rosyjskiej armii. Zdaniem Andrzeja Dudy, Ukrainie należą się od Rosji odszkodowania wojenne, co mogłoby zostać zrealizowane przy użyciu zamrożonych w wyniku zachodnich sankcji aktywów należących do ludzi Kremla.
Miedwiediew nie przebiera w słowach
Wywiad udzielony przez prezydenta Dudę rozwścieczył Dmitrija Miedwiediewa. Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej opublikował na swoim kanale na Telegramie wpis, w którym nazwał przywódcę Polski "szumowiną". To jednak nie wszystko.
"A kto jeszcze ma nadzieję negocjować z takimi draniami? To nie ma sensu. A kulki na takiego szkoda" – napisał. "W XVIII wieku ta kreatura zostałaby po prostu przywiezione na Plac Czerwony i surowo stracona przez poćwiartowanie. Ale jesteśmy humanistami. Zemścijmy się inaczej" – stwierdził Dmitrij Miedwiediew, znany z niezwykle ostrej retoryki i wygrażania politycznym przeciwnikom.
Czytaj też:
"Nie spełnia oczekiwań". Z Zachodu płyną na Ukrainę słowa rozczarowania