Sprawę pani Joanny jako pierwszy przedstawił TVN24. Kobieta wzięła tabletkę wczesnoporonną, po zażyciu której poczuła się źle psychicznie i fizycznie i z tego powodu zadzwoniła do swojej lekarki. Kiedy udała się do szpitala, miała tam na nią czekać nie tylko pomoc lekarska, ale także policja.
Do gabinetu ginekologa miały z kobietą wejść funkcjonariuszki policji, które przesłuchiwały panią Joannę. – Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?!" – relacjonuje kobieta w rozmowie z "Faktami".
Materiał TVN24 wywołał głębokie poruszenie w mediach społecznościowych. Oprócz internautów zareagowali także politycy. Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział zorganizowanie w październiku "Marszu Miliona Serca".
Sprawę skomentowała także policja i ujawniła materiały ze śledztwa, które rzucają nowe światło na całą sprawę.
KRRiT wszczyna postępowanie
Maciej Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji poinformował w mediach społecznościowych, że wobec stacji TVN zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające w celu sprawdzenia, czy emisja materiału o pani Joannie nie została dokonana z pogwałceniem przepisów.
"W związku ze sposobem informowania o sprawie p. Joanny w audycjach nadawanych przez koncesjonariusza TVN S.A. zleciłem odpowiednim departamentom KRRiT monitoring oraz wszcząłem postępowanie wyjaśniające, czy nie zostało złamane prawo" – napisał Świrski na Twitterze.
Szef KRRRiT przypomniał również zapisy ustawy Prawo Prasowe, które w jednym z paragrafów stwierdza, że "prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk".
Czytaj też:
Drag king, przeciwniczka patriarchatu. Media ujawniają, kim jest JoannaCzytaj też:
Sprawa Joanny. Kamiński: Policjantom należą się przeprosiny