Kolejny szczyt paktu północnoatlantyckiego, który miał miejsce w Wilnie 11–12 lipca, był w wielu wymiarach szczytem historycznym. Dlatego warto analizować jego przebieg nie tylko w kontekście decyzji podjętych w jego trakcie. W Wilnie możemy dostrzec zarys nowego porządku bezpieczeństwa w skali globalnej. Z analizą szczytu zmierzył się Marek Jurek w swoim artykule „NATO – pierwszy szczyt po Zeitenwende” („Do Rzeczy” 29/2023).
Omówienie ustaleń szczytu należy zacząć od kwestii, które są korzystne dla Polski. Polska zawsze podkreślała militarno- obronny charakter paktu. Z niepokojem patrzyliśmy na rozmiękczanie i więdnięcie sojuszu. Z tego punktu widzenia musimy podkreślić bardzo pozytywne ustalenia, które wynikają ze zmiany koncepcji obrony państw NATO. Opracowano szczegółowe plany operacyjne na trzech teatrach działań, czyli arktyczno-północnym, wschodnim i południowym, a także zwiększono operacyjne siły NATO do 300 tys. W sensie formalnym i politycznym to najważniejsze ustalenia, które są dla Polski bardzo dobrą wiadomością, ponieważ potwierdzają gotowość sojuszu do obrony jego granic. Wyrażają one również zmianę koncepcji – z „odstraszania przez karę” (deterrence by punishment) na obronę wszystkich granic sojuszu, „odstraszanie przez odmowę” (deterrence by denial).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.