Samolot lidera Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, który rozbił się w środę obwodzie twerskim, został zestrzelony przez rosyjski system obrony powietrznej. Taką informację przekazał "Financial Times” powołując się na źródło w jednym rządów państw zachodnich. Rozmówca gazety nie mógł potwierdzić, czy Prigożyn był na pokładzie, ale stwierdził: "Putin nie bierze jeńców”.
– Myślałem, że na pewno go wykończą. I tak też zrobili. Takich rzeczy nie można wybaczyć. Wszyscy rozumieją, że reakcja na zdradę stanu będzie nieodwracalna i szybka. To sygnał dla całej elity – powiedział jeden z rozmówców gazety.
Dobrze poinformowany kanał na Telegramie Czeka-OGPU podaje, że odrzutowiec Prigożyna przeleciał nad regionem twerskim w górnej przestrzeni powietrznej i nie miał kontaktu z lokalnym centrum kontroli lotów. Szef wydziału dowiedział się o wypadku dopiero, gdy na miejsce przybyli pracownicy Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych i "z ziemi” potwierdzili odkrycie katastrofy lotniczej.
"Samolot w żaden sposób nie komunikował się ze służbami twerskimi i nie dawał żadnych sygnałów, cała kontrola pochodziła z Moskwy" – napisał właściciel kanału w serwisie Telegram.
Różne wersje katastrofy
Po katastrofie lotniczej samolotu należącego do Jewgienija Prigożyna eksperci wojskowi przedstawili swoją wersję zdarzenia.
Ilja Abiszew, felietonista wojskowy, uważa, że sądząc po nagraniu z upadku, samolot wymknął się spod kontroli. Jego zdaniem samolot spada w ten sposób tylko w przypadku całkowitego i nagłego zniszczenia głównych systemów sterowania.
Dziennikarz Michael Nucky powiedział, że Putin demonstracyjnie zabił Prigożyna i to w sposób nie pozostawiający miejsca na fantazje na temat przypadku czy działań ukraińskich Sił Zbrojnych.
Czytaj też:
Dlaczego zginął Prigożyn? Eksperci z USA mają kilka teoriiCzytaj też:
"W 2010 r. mówiono, że Putin nie dopuściłby się zamachu". Müller: Teraz nikt tak nie powie