Gen. Polko o ataku w Pskowie: Ukraina wykorzystuje „efekt Wagnera”

Gen. Polko o ataku w Pskowie: Ukraina wykorzystuje „efekt Wagnera”

Dodano: 
Gen. Roman Polko, były dowódca GROM
Gen. Roman Polko, były dowódca GROM Źródło: PAP / Mateusz Marek
– Ukraina zmusza Putina do wycofania części sił z Ukrainy, bo ten musi chronić swoje terytorium – o dzisiejszym ataku w Pskowie, w rozmowie z DoRzeczy.pl, mówi gen. Roman Polko.

DoRzeczy.pl: Dzisiaj mieliśmy do czynienia z dużym atakiem dronów na lotnisko w Pskowie, znajdujące się przy granicy Rosji z Estonią i Łotwą. Mówi się o zniszczeniu 4 samolotów transportowych. Wszystko to wywołało duże poruszenie m.in. w rosyjskim internecie. Czy przesunięcie wojny tak daleko od granicy rosyjsko-ukraińskiej może wywołać efekt psychologiczny w społeczeństwie rosyjskim?

Gen. Roman Polko: To z pewnością działanie ukierunkowane w morale samych Rosjan i uświadomienie przeciętnemu Rosjaninowi, że wojna nie jest ograniczona terytorialnie do Ukrainy. Agresor musi liczyć się z uderzeniami odwetowymi, które nie są ludobójcze, barbarzyńskie, tak jak prowadzą to Rosjanie, ale są wymierzone w obiekty o charakterze militarnym. W ten sposób Ukraina wykorzystuje „efekt Wagnera”, który obnażył słabość rosyjskiej obrony wewnętrznej.

Zmusza Putina do wycofania części sił z Ukrainy, bo musi chronić swoje terytorium. W ten sposób będzie odciążony sam front. Mam nadzieję, że na wojnie dronów się nie skończy, że Ukraina wygeneruje takie siły, że przeprowadzi coś, co można nazwać kontrofensywą, do tego potrzebne są i silne brygady i silne lotnictwo, trzykrotna przewaga na kierunku uderzenia.

Atak mógł być przeprowadzony z terytorium ukraińskiego, czy to działalność ukraińskich sił specjalnych?

W dużej mierze te działania są realizowane przez siły specjalne. One mają wyjątkową łatwość przenikania na terytorium wroga, przez znajomość kultury, języka, mogą być w tym ugrupowania niezauważone. Pamiętajmy, że technologia poszła do przodu, drony mają spory zasięgi, jednak za każdym razem jest to realizowane przy współudziale sił specjalnych, one dokonują identyfikacji celu, naprowadzają. Znaczenie sił specjalnych w tej wojnie rośnie. Na obecny etapie są to jedne z ważniejszych sił, ale siły specjalne nie wygrają wojny. Siły specjalne będą unikać konfliktu, będą uderzać w specjalne cele, wyparcie agresora to zadanie regularnych wojsk.

Mówił Pan o efekcie Wagnera. W jaki sposób zabójstwo Prigożyna może zostać odebrane przez rosyjskie wojsko i społeczeństwo?

Dwa miesiące przed zabójstwem Prigożyna widzieliśmy przerażonego, upokorzonego Putina, który ile sił w nogach udawał się do swojego bunkra, bo nie wiedział, co z tego wyjdzie. Prigożyn wycofał się, podpisując na siebie swój wyrok śmierci. W tej chwili niestety to sukces kremlowskiej ekipy. Putin osiągnął kilka celów – po pierwsze przejął aktywa Wagnera, nie ma już wątpliwości, że to już Kreml kontroluje. Na pewno już w ręce żadnego dowódcy prywatnej armii nie odda tych aktywów.

Druga rzecz to efekt porażający dla potencjalnych zamachowców, dla tych, którzy chcieliby kontestować władzę dyktatora na Kremlu. Putin pokazał, że ma długie ręce, że morderstwo jest czymś, co nie jest mu obce. Od wojny czeczeńskiej w taki sposób działał – truł nowiczokiem, mordował, wyrzucał przez okna niepokornych biznesmenów. Nawet uwielbianego przez żołnierzy Prigożyna, który na tym opierał swoją nadzieję, że jednak Putin mu wybaczy, też zamordował. To efekt mrożący, który umocnił władze Putina na Kremlu. Rosyjskie społeczeństwo lubi silnego przywódcę, nieważne, że jest bandytą, barbarzyńcą, widać to po wojnie na Ukrainie, on pokazuje siłę, którą społeczeństwo utożsamia z siłą Rosji, a nie z siłą bandyty, terrorysty, szefa mafii.

Czytaj też:
Atak dronów na rosyjskie lotnisko. Duży pożar i uszkodzone samoloty wojskowe
Czytaj też:
Biały Dom o śmierci Prigożyna: Wydaje się oczywiste, co się wydarzyło

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także