Były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz powiedział, że fakt odnotowywania w spisie wyborców odmowy przyjęcia karty referendalnej będzie złamaniem zasady tajności głosowania i może oznaczać, że wynik wyborów parlamentarnych zostanie zakwestionowany.
– Polska zaakceptowała rządy prawa, Komisja Europejska ma prawo zastosować warunkowość, przyjrzy się temu. (...) Jestem bardzo zdziwiony, że my idziemy tą drogą, bo to może nas zepchnąć w ogóle jakby z głównego nurtu Unii Europejskiej. Te wybory mogą zostać uznane za niespełniające standardów demokracji – mówił we wtorek na antenie TVN24 były szef MSZ.
Do jego słów krytycznie odniosła się Państwowa Komisja Wyborcza. Szef PKW Sylwester Marciniak stwierdził, że Czaputowicz "rozpowszechnia w przestrzeni publicznej wiele nieprawdziwych, nieuprawnionych, bezpodstawnych, obraźliwych, a przede wszystkim podważających autorytet Państwowej Komisji Wyborczej informacji".
Siemoniak: Czaputowicz wie, co politycy PiS mają w głowach
– Słucham Jacka Czaputowicza z uwagą, bo on w tym jądrze ciemności funkcjonował, to znaczy z politykami PiS i wie do czego oni zmierzają, wie o czym oni rozmawiali. Przecież był ministrem staw zagranicznych, jest to jedna z najważniejszych funkcji w rządzie – stwierdził Tomasz Siemoniak, wiceszef PO.
– Jednocześnie zaznaczył, że Czaputowicz "wiele złego też w MSZ zrobił". – Taka prawda. Pozwalał na te czystki, pozwalał na różne rzeczy, które tam się działy. Ale dziś, gdy on bije na alarm, to znaczy, że wie – ocenił Siemoniak.
– Ja czy większość naszych telewidzów nie wie, co się dzieje w PiS-ie na Nowogrodzkiej, o czym oni myślą, co mają w głowach. Czaputowicz wie i bije dziś na alarm – przekonywał polityk Platformy.
Czytaj też:
Czaputowicz: Odwróciliśmy się od Ukrainy. To sprzeczne z polską racją stanu