Czym jest debata prawdziwa, widać na ringu bokserskim – jeden na jednego i debatują, który mocniejszy, sprawniejszy, szybszy, mądrzejszy, bardziej skuteczny. Tłuką się samodzielnie. Jeden na jednego. Trener czeka w narożniku, czasem coś krzyknie z boku i tyle jego pomocy. Przed pojedynkiem istnieją treningi i sztab opracowujący strategie, sztab, który studiował wcześniejsze walki twojego przeciwnika i rozpracował go dla ciebie, na ile się dało, jednak ostatecznie na ringu jesteś sam na sam z przeciwnikiem.
To jest debata! Dzisiejsze „debaty” kandydatów to oszustwo, pozory. Pytania zadaje dziennikarz moderator. A na cholerę on tu? I po co ten tykający zegar i szkolny dzwonek, że twój czas się skończył? W przyszłości obecny kandydat może zostać premierem. Czy gdy on kiedyś będzie rozmawiał z Putinem, też będzie jakiś moderator? Czy będzie dzwonek nakazujący przerwać myśl w pół słowa? Będziesz, człowieku, sam na sam z wrogo nastawioną bestią!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.