Artur Dziambor wystartuje do Sejmu w Gdyni z listy Trzeciej Drogi. Polityk w 2019 roku wszedł do Sejmu z list Konfederacji. Po rozstaniu się z wolnościową formacją współtworzył trzyosobowe koło Wolnościowcy, a później był posłem niezrzeszonym.
W rozmowie w RMF FM były członek Konfederacji zaakcentował swój sprzeciw wobec 13. i 14. emerytury oraz "wszelkich innych propagandowych programów, które wymyślił sobie PiS". – Jestem za tym, żeby państwo nie wydawało pieniędzy tam, gdzie nie musi ich wydawać – mówił. Przyznał też, że jest zwolennikiem likwidacji programów socjalnych.
Artur Dziambor, stwierdził, że nie wyklucza zawiązania "antypisowskiej koalicji". Jego zdaniem możliwa jest koalicja PO, Trzeciej Drogi i Konfederacji, a być może także Lewicy. – Nie wykluczam tego. Profesjonalna polityka to polityka, w której nie dyskutuje się, gdzie można pomachać drewnianym mieczykiem, tylko co możemy razem zrobić i jakie problemy możemy rozwiązać – ocenił kandydat Trzeciej Drogi.
Dziambor: Jest wiele rzeczy, które trzeba naprawić
Podczas rozmowy były członek Konfederacji odniósł się też do pierwszych działań, jakie podejmie Trzecia Droga po ewentualnym przejęciu władzy po październikowych wyborach parlamentarnych. Jego zdaniem jest wiele obszarów, które wymagają zmiany.
Artur Dziambor ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość bardzo mocno obciążyło ludzi prowadzących działalności gospodarcze i między innymi tą kwestią trzeba się zająć. – To, co Trzecia Droga zaprezentowała, czyli przede wszystkim kwestię wakacji zusowskich, wycofanie skutków Nowego Ładu, to, co uderza w przedsiębiorców. Od pierwszego stycznia przedsiębiorcy będą płacili minimalny ZUS 1700 złotych plus składka zdrowotna, łącznie to będzie prawie 2000 złotych – zwrócił uwagę polityk.
Czytaj też:
Hołownia o Dziamborze: PSL bierze za niego odpowiedzialnośćCzytaj też:
PiS utrzyma władzę? Jest najnowszy sondaż wyborczy