DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia zaproponowane przez Koalicję Obywatelską "100 konkretów na pierwszych 100 dni rządów”?
Mariusz Kałużny: Mówiąc o konkretach Tuska musimy przywołać najpierw pana Marka Belkę, który twierdzi, że w polityce trzeba kłamać. Musimy również przypomnieć Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego, którzy mówili, że "dwa razy obiecać, to jak raz dać". Tyle właśnie warte są konkrety i obietnice wyborcze Donalda Tuska i Koalicji Obywatelskiej. Zresztą sam Tusk stwierdził we Włocławku, że co wyborcom po jego konkretach skoro ich i tak nie spełni.
Dlaczego w pana ocenie pojawiło się aż 100 konkretów?
Dlatego, że Zjednoczona Prawica od dawna wypominała mu, że nie ma programu, żadnych konkretów. Dziś cały internet śmieje się z niego, że pralka nawet ma program, a PO nie ma. Musieli coś wymyślić, a podał dlatego 100, żeby był misz-masz, żeby nikt z tego nic nie zapamiętał, nie mógł rozliczyć. To taka taktyka.
Mamy „konkrety” nr. 22. i 23. gdzie pojawiają się treści dotyczące rozliczenia przeciwników wyborczych. Jak pan ocenia takie obietnice?
To zwykłe paliwo antypisowskiego. Donald Tusk niczego innego nie potrafi robić. Nauczył ludzi nienawiści do nas, a teraz w ramach tej nienawiści obiecuje, że ich nakarmi, przyniesie im łup polityczny. Za co nas rozliczać? Za to, że dla nas jest najważniejszy interes Polski i pracujemy dla państwa polskiego?
W sobotę PiS zaprezentowało swoje 8 konkretów. Który dla pana jest najważniejszy?
Dla mnie najważniejsza jest obietnica, której w sobotę na konwencji nie było, a która jest bardzo ważna, czyli program 800+. Musimy pamiętać jak bardzo program 500+ zmienił Polskę. Wbrew temu co mówią liberałowie, ten program napędza polską gospodarkę.
Czytaj też:
Prof. Biskup: W wyostrzonej polaryzacji miękki przekaz niknieCzytaj też:
Jaki o Tusku: Niemieckiemu szatniarzowi puszczają nerwy
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.