W środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat trwających w Europie Środkowej i Wschodniej powodzi oraz o formie pomocy dla państw zmagających się z nimi. Z relacji Beaty Szydło uczestniczącej w debacie wynika, że zamiast dyskutować o powodzi i o tym, jak realnie pomóc ludziom, część polityków zajmowała się forsowaniem Zielonego Ładu.
Zalewska: Unia Europejska musi zmienić politykę klimatyczną
Z ramienia PiS w dyskusji uczestniczyła też m.in. pochodząca z dotkniętej powodzią Opolszczyzny Anna Zalewska. Polityk mówiła o dramacie i traumie, jakiej doświadczają mieszkający na Dolnym Śląsku ludzie.
Zalewska powiedziała, że miliard euro w budżecie Unii Europejskiej na fundusz solidarnościowy to stanowczo za mało i apelowała, żeby kwotę podwyższyć.
– Musimy też zmienić – bo rozmawiam z ludźmi, którzy nie są odcięci od świata – politykę klimatyczną, dodając, że w najbardziej zniszczonych powodzią terenach, tzw. aktywiści ekologiczni "rozpętywali piekło" przy każdym zbiorniku retencyjnym.
– W związku z tym musimy zmienić politykę klimatyczną, bo to jest właśnie dostosowanie się do zmian klimatycznych. Wszystkim nowym [europosłom – red.] przypominam, że jest rozporządzenie o restauracji natury, gdzie zakazuje się tego rodzaju inwestycji, a większość wybudowanych każe się zburzyć. Tak nie dostosujemy się do zmian klimatycznych i nie zagwarantujemy bezpieczeństwa ludziom – powiedziała Zalewska.
Niebezpieczne rozporządzenie
Rada Unii Europejskiej przyjęła Nature Restoration Law (NRL) w czerwcu. W praktyce chodzi przymusowe o zalanie części pól uprawnych.
W wyniku ich zastosowania część użytkowanych przez polskich rolników pól zostanie zalana. Oznacza to ograniczanie powierzchni do produkcji żywności. Jak poinformował rok temu "Nasz Dziennik" chodzi o blisko 400 tys. użytkowanych rolniczo hektarów. Według wstępnych szacunków realizacja unijnego planu wiązałaby się z zatopieniem gruntów o powierzchni równej areałowi 35 tys. gospodarstw rolnych.
Jednym z bardzo istotnych, z punktu widzenia Polski, punktów regulacji jest ten stanowiący o tym, że państwa członkowskie muszą wdrożyć tzw. środki ochronne torfowisk będących w użytkowaniu rolniczym – do 2030 r. obejmujące co najmniej 30 proc. areału takich torfowisk z czego na ¼ odtwarzające właściwe uwodnienie; do 2040 r. – 50 proc., z czego ½ z odtworzonym uwodnieniem; do 2050 r. – 70 proc.
Czytaj też:
"Ekoterroryści torpedowali prace". Ostre starcie Zajączkowskiej ze Szczerbą w PECzytaj też:
Dymisja w Ministerstwie Klimatu. "Nie daj zrobić z siebie kozła ofiarnego"