RYSZARD GROMADZKI: Czy po ostatnich, nieprzyjaznych Polsce działaniach i gestach władz w Kijowie wspieranie Ukrainy leży nadal w interesie polskiej racji stanu?
JANUSZ KORWIN-MIKKE: Od dawna twierdzę, że gdyby Ukrainie groziła utrata niepodległości, Polska powinna zaryzykować nawet wojnę z Rosją, bo niepodległość Ukrainy jest dla nas kluczowa. Natomiast kwestia konfliktu o terytoria Taurydy i Donbasu, zamieszkane po połowie przez Rosjan i Ukraińców, nie powinna nas szczególnie obchodzić. Powinniśmy tylko pilnować, żeby Ukraina nie przegrała sromotnie tej wojny, bo wtedy Rosja zanadto by się wzmocniła.
Od początku wojny Polska udzieliła Ukrainie ogromnej pomocy militarnej i humanitarnej. Ukraińcy przebywający w Polsce mogą korzystać z całego wachlarza świadczeń socjalnych i innych form pomocy finansowej. To wszystko razem, z punktu widzenia interesów naszego państwa, jest dobrą inwestycją?
Bardzo złą inwestycją. Wzmacniamy potencjalnego przeciwnika. Ukraina jednoznacznie orientuje się na Niemcy. Oś Berlin – Kijów jest faktem. Dla Ukraińców Niemcy są naturalnym i atrakcyjnym sojusznikiem. Oba te państwa roszczą wobec Polski pretensje terytorialne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.