I były dalszym ciągiem starań w celu niedopuszczenia do przyznania tego zaszczytnego wyróżnienia przewodniczącemu Solidarności.
Pokojowa Nagroda Nobla dla Lecha Wałęsy była oczekiwana przez niego samego, wielu działaczy opozycji oraz zwykłych Polaków w roku 1982. Z kolei dla ekipy Wojciecha Jaruzelskiego stanowiła ona ogromne zagrożenie dla „stabilizacji sytuacji” w Polsce po wprowadzeniu stanu wojennego. Nic zatem dziwnego, że władze PRL podjęły – po uzyskaniu informacji o wysunięciu kandydatury Wałęsy do tego zaszczytnego wyróżnienia – działania w celu uniemożliwienia mu otrzymania jej. Jak zeznawał po wielu latach szef Biura Studiów – elitarnej jednostki MSW utworzonej po 13 grudnia 1981 r. do zwalczana opozycji (głównie solidarnościowej) Władysław Kuca, jego przełożony minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak zalecił mu wykorzystanie przeszłości Wałęsy, czyli jego współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa w pierwszej połowie lat 70., argumentując przy tym: „Zanim się połapią, to zyskamy na czasie”. W efekcie przy ul. Rakowieckiej powstały dokumenty, które miały sugerować, że niedoszły noblista był nie tylko przed dekadą, lecz także nadal pozostaje agentem bezpieki. Materiały, które rzekomo miały o tym świadczyć, kolportowano
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.