Szczygieł o prezydencie. "Przy drugiej kadencji dopadła mnie depresja"

Szczygieł o prezydencie. "Przy drugiej kadencji dopadła mnie depresja"

Dodano: 
Pisarz i dziennikarz Mariusz Szczygieł
Pisarz i dziennikarz Mariusz Szczygieł Źródło:PAP / Jacek Bednarczyk
Homoseksualny pisarz Mariusz Szczygieł wyznał, że gdy Andrzej Duda wygrał drugie wybory prezydenckie, dopadła go depresja.

"Jeżeli nie interesujesz się polityką, ona prędzej czy później zainteresuje się tobą. Bycie apolitycznym jest bardzo polityczne. Jeśli jesteśmy milczącymi i biernymi świadkami tego, co dzieje się wokół, to dajemy paliwo populistycznym siłom, przyzwalamy na zło. A obecnie polityczne jest wszystko" – mówi Szczygieł w wywiadzie udzielonym portalowi Plejada. W 2022 r. pisarz dokonał coming outu przyznając, że jest homoseksualistą.

Z tego powodu ma do Andrzeja Dudy ogromne pretensje. "Prezydent to ojciec narodu – tak mi się wydawało do czasu, kiedy Andrzej Duda objął tę funkcję. Ale tego mu brakuje, nie jest w stanie unieść się ponad interesy swojej partii. Wydaje mi się, że to on jest właśnie najbardziej odpowiedzialny za dzielenie narodu. Mógłby być tym, który godzi zwaśnione opcje, a zamiast tego angażuje się w bieżące spory tylko po jednej stronie. Nie jestem w stanie wybaczyć mu tego, co robi, bo ma ogromny wpływ na rzesze ludzi. Innym wybaczam, bo rozumiem ich ograniczenia" – przekonuje.

W jednym z poprzednich wywiadów dziennikarz nazwał prezydenta "największym szkodnikiem w historii Polski". Dlaczego? "Powiedzeniem, że my, osoby LGBT+ nie jesteśmy ludźmi, tylko ideologią. Oczywiście, zaraz znajdą się tacy, którzy będą go bronić i mówić, że nic złego nie miał na myśli. Być może chciał stwierdzić, że nie ma nic do gejów i lesbijek, ale ich postulaty uważa za ideologię. No ale to mógł tak powiedzieć. Albo później przeprosić i sprostować swoje słowa" – przekonuje.

Szczygieł: Depresja mnie dopadła

Dalej pisarz wyznał, że fakt wygrania przez Andrzeja Dudę kolejnych wyborów prezydenckich wpłynął negatywnie na jego zdrowie. "Myślałem, że skoro przeżyłem pięć pierwszych lat prezydentury Dudy, to i kolejnych pięć jakoś przeżyję. A jednak… Depresja dopadła mnie zupełnie nieoczekiwanie. Dwa dni po wyborach zacząłem czuć się fatalnie – tak, jakbym chciał opuścić własną skórę. Konieczne było skorzystanie z pomocy lekarskiej. Dowiedziałem się, że to remisja choroby i muszę wrócić do tabletek. Jak się okazuje, choćbyśmy się starali izolować i uciekać od polityki, ona i tak nas dopadnie" – ocenia Mariusz Szczygieł.

Jednocześnie zapewnia, że nie zamierza emigrować z kraju i stara się cieszyć tym, co ma.

Czytaj też:
Janda: Jestem w narodowej depresji. Choroba? Polska

Źródło: Plejada
Czytaj także