Mija 11. rok od wysunięcia przez Władysława Bartoszewskiego w 2012 r. idei zbudowania w Berlinie pomnika polskich ofiar drugiej wojny światowej. Dopiero w 2017 r. tym pomysłem zajął się niemiecki Bundestag. W 2020 r. przegłosowano w tej sprawie w niemieckim parlamencie specjalną uchwałę. Jednak nawet w ciągu ostatnich sześciu lat, kiedy idea ta zaczęła zyskiwać formalne ramy prawne, nadal niejasne jest, jaką formę miałoby przyjąć upamiętnienie polskich ofiar. Uchwała Bundestagu z 2020 r. mówi o „miejscu pamięci” (Gedenkstätte). Z kolei w czasie konferencji prasowej 29 sierpnia niemiecka minister kultury Claudia Roth mówiła głównie o „domu polsko-niemieckim”.
Zarówno część niemieckich przyjaciół Polski, jak i polscy obserwatorzy niemieckich poczynań niestrudzenie przypominają, że przede wszystkim chodzi o pomnik. Taka była geneza całej inicjatywy. Władysław Bartoszewski wysunął ją w 2012 r., po tym, jak w krótkim czasie siedmiu lat w Berlinie zbudowano parę pomników ofiar Niemców.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.