15 października wraz z wyborami do Sejmu i Senatu odbyło się ogólnokrajowe referendum. Polacy odpowiadali w nim na cztery pytania.
Pomimo nadziei pokładanej w nim przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, referendum okazało się nieskutecznym narzędziem zapewnienia obozowi rządzącemu przedłużenia swoich rządów. Według danych PKW, liczba kart ważnych wyniosła 12 082 588, a uprawnionych do głosowania było 29 532 595. Frekwencja wyniosła zatem 40,91 proc., co oznacza, że referendum jest nieważne.
W trakcie kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość zachęcało, by na wszystkie z czterech pytań referendalnych odpowiedzieć "nie". Z kolei opozycja namawiała do bojkotu głosowania.
Mocne słowa Jakubiaka
Wielu polityków oraz komentatorów wyraziło zdziwienie odmową Polaków wzięcia udziału w referendum. Inni podnosili, że konstrukcja pytań była obliczona na wzmacnianie przekazu PiS. Odmowa odpowiedzi na nie miała być jeszcze jednym (poza głosowaniem na opozycję) wyrazem sprzeciwu wobec partii rządzącej.
Tymczasem Marek Jakubiak, który dostał się do Sejmu z list PiS, nie kryje zdziwienia i irytacji faktem, że referendum okazało się porażką.
– Polacy wykonali polecenie polityczne Donalda Tuska, który odwołał to referendum – powiedział polityk w programie Wirtualnej Polski. Jak dodał, dziwi się decyzji rodaków, którzy najwyraźniej "na złość babci odmrozili sobie uszy".
– Przy frekwencji 50-procentowej mielibyśmy gwarancję, że nikt nie będzie sprzedawał majątku narodowego, że nikt nie będzie sprowadzał nielegalnych imigrantów do nas. Więc jeżeli Polacy tak postanowili, że zaufają Tuskowi, to chcę im powiedzieć, że spodziewajcie się wszystkiego, co było w tym referendum na "tak" – stwierdził.
Czytaj też:
Co zrobi PiS, aby pozostać przy władzy? Pojawił się zaskakujący scenariuszCzytaj też:
"Zaczęto wymyślać triki". Prof. Flis wskazał przyczynę niepowodzenia PiS