Publicystyczni patroni obozu lewicowo-liberalnego nasycili się już radością z wyników wyborów. Jest szansa na stworzenie przez opozycję nowej rządowej większości. Były już gratulacje dla wyborców stojących do godz. 2 w kolejkach. Zabrzmiały już gromkie wiwaty, że Polska jest trendsetterem liberalnej rekonkwisty w Europie Środkowej. Usłyszeliśmy gromkie zachwyty, że Warszawa to nie Budapeszt. Dysydenci z Mińska i proeuropejscy ukraińscy publicyści zdążyli już pogratulować Donaldowi Tuskowi „poszerzenia przestrzeni wolności”.
Teraz czas na łaskawe pochylenie się nad przegranymi. A to niemała trzódka – 7 mln 600 tys. wyborców PiS. Jak zasypać podziały między Polakami? Z próbą odpowiedzi poleca się Jacek Żakowski. Na łamach „Gazety Wyborczej” pyta: „Spuściliśmy im łomot i co dalej?”. Ten styl godny lidera kibolskiej bojówki bardzo wyraźnie raduje publicystę „GW”. Żakowski pisze: „Klęska autorytarnych populistów otwiera drogę do zbudowania w Polsce dobrego społeczeństwa i dobrego państwa, które są warunkiem stabilnej demokracji”.
Złote rady publicystów
Na drodze do tego dzieła stoi jednak wspomniane już 7,5 mln Polaków, którzy tkwią w mroku. Co z nimi zrobić?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.