Budka: Rozważamy rotacyjność pełnienia funkcji marszałków

Budka: Rozważamy rotacyjność pełnienia funkcji marszałków

Dodano: 
Donald Tusk i Borys Budka podczas posiedzenia Rady Krajowej Platformy Obywatelskie
Donald Tusk i Borys Budka podczas posiedzenia Rady Krajowej Platformy Obywatelskie Źródło:PAP / Wojciech Olkuśnik
Koalicja Obywatelska rozważa konfigurację rządu z trzema wicepremierami oraz wariant z rotacyjnymi marszałkami Sejmu i Senatu.

Trzy partie opozycyjne: Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica, toczą się rozmowy w sprawie składu przyszłego rządu. Rozmówcy "Rzeczpospolitej" z PO nazywają potencjalną konstrukcję nowego gabinetu "autorskim pomysłem" Tuska, który ma w nim zostać premierem. W mediach pojawiły się również rozmaite spekulacje, co do stanowiska wicepremiera. Niewykluczone, że funkcję tę otrzyma więcej niż jeden polityk.

Rotacyjny marszałek Sejmu?

W rozmowie na antenie wp.pl przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka potwierdził, że Platforma Obywatelska wysunęła propozycję, by w przyszłym rządzie było trzech wicepremierów. Pomysł zakłada, by każde z trzech mniejszych ugrupowań koalicyjnych, czyli Polski 2050, PSL i Lewicy, miało po jednym wicepremierze.

Budka powiedział, że taka konfiguracja to jedna z koncepcji Donalda Tuska, ale od partnerów z opozycji zależy, czy zostanie wdrożona.

Szef klubu KO powiedział również, że rozważane jest wprowadzenie zasady rotacyjności na fotelu marszałka Sejmu. To samo może dotyczyć Senatu. – Pomysł rotacyjnego marszałka jest wzorowany na Parlamencie Europejskim i został dobrze przyjęty przez naszych liderów – powiedział Budka.

W wyborach parlamentarnych reprezentanci Paktu Senackiego będą dysponować będzie 66 mandatami. Kandydaci PiS zdobyli 34 miejsca.

Desygnowanie premiera. Konstytucja przewiduje trzy kroki

Konstytucja przewiduje trzy kroki wyłonienia nowego premiera i rządu. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który m.in. desygnuje premiera. Jeśli ta próba zakończyłaby się niepowodzeniem, inicjatywę przejmuje Sejm.

Gdyby posłom nie udało się powołać rządu, inicjatywa wraca do prezydenta. Jeśli gabinet nie uzyska wotum zaufania zwykłą większością głosów (w dwóch poprzednich krokach konieczna jest większość bezwzględna), prezydent musi skrócić kadencję parlamentu i zarządzić nowe wybory.

Czytaj też:
Barbara Nowacka: Zaczynam wątpić, że są kompetentni mężczyźni
Czytaj też:
Kto premierem? Zandberg: My umiemy liczyć

Źródło: Wirtualna Polska
Czytaj także