Trwa polityczna awantura o władzę w mediach publicznych. „Prezes Polskiej Agencji Prasowej Marek Błoński odwołał ze stanowisk redaktora naczelnego PAP Cezarego Bielakowskiego oraz jego dwóch zastępców: Tomasza Grodeckiego i Radosława Gila. Prezes tymczasowo przejął obowiązki redaktora naczelnego” – przekazał serwis PAP.
Surmacz wydał oświadczenie
W reakcji głos zabrał dotychczasowy prezes agencji Wojciech Surmacz. „Jeszcze raz bardzo proszę i apeluję o powstrzymanie się od akceptowania wszelkich poleceń i decyzji, podejmowanych przez Pana Marka Błońskiego. Wbrew jego zapewnieniom, nie jest on powołany na stanowisko Prezesa Zarządu PAP S.A. zgodnie z obowiązującym prawem” – napisał w swoim oświadczeniu.
Surmacz wyraził stanowisko, że to on jest pełnoprawnym prezesem zarządu. Przywołał w tym kontekście ustawę o PAP i wpis do KRS. Dodał, że cały czas ponosi odpowiedzialność za funkcjonowanie spółki i zapewnia, że wszyscy pracownicy agencji dostaną wypłaty zgodne z zaplanowanym harmonogramem.
Marek Błoński na czele PAP?
Sytuacja pozostaje bardzo napięta. O wydarzeniach piszą polskie portale zajmujące się polityką i mediami, a wzmiankuje także prasa zagraniczna.
"Nowy zarząd PAP rozpoczął pracę w siedzibie Agencji w środę, dzień po powołaniu przez Radę Nadzorczą w składzie wyłonionym przez walne zgromadzenie spółki, jaką jest Polska Agencja Prasowa. Funkcję walnego zgromadzenia pełni minister kultury i dziedzictwa narodowego. Prezes Błoński podjął swoje obowiązki mimo utrudnień ze strony odwołanego prezesa PAP Wojciecha Surmacza, który, przy wsparciu m.in. parlamentarzystów PiS, uniemożliwia dostęp do gabinetu szefa firmy i kwestionuje decyzje nowego zarządu. Zarówno nowy, jak i odwołany prezes, spędzili noc w siedzibie spółki. W środę kilkakrotnie w ciągu dnia do gmachu PAP wzywano policję" – napisano na stronie PAP.
Konflikt o media państwowe
Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał prezesów TVP, Polskiego Radia i PAP w środę. Nowe zarządy spółek zostały wyłonione przez nowe rady nadzorcze powołane przez ministra.
Decyzja natychmiast wywołała ogromny spór polityczny pomiędzy PiS a nową koalicją rządzącą, a także pytania o podstawę prawną decyzji. Resort podał, że minister "Jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, posiadającego 100% akcji w Spółkach, działając na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych".
Niecałą godzinę po publikacji oświadczenia resortu kultury przestały nadawać stacje TVP Info i TVP3 (zamiast nich zaczęto emitować sygnał TVP1 i TVP2). "Koniec TVPiS. TVP info wyłączone" – napisano na X Platformy Obywatelskiej. "8 lat szczucia, pogardy i partyjnej propagandy. To nareszcie KONIEC" – dodano.
Tymczasem politycy Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski stoją na stanowisku, że odwołanie władz mediów publicznych jest nielegalnymi działaniami, podobnie jak wyłączenie nadawania TVP Info.
Czytaj też:
Trzaskowski: Oni opowiadają, że bronią wolności słowa? To jest farsaCzytaj też:
Prezydent Duda: Konstytucja została złamana w rażący sposób