Generalnie rzecz biorąc w swoich wypowiedziach politycy Konfederacji oceniają, że przejęcie mediów publicznych odbywa się z naruszeniem prawa. Przypominają jednocześnie, jak byli traktowani przez władze TVP. Poddają też pod wątpliwość, czy nowa ekipa stacji na pewno będzie relacjonować wydarzenia polityczne rzetelnie.
Płaczek o dziennikarzach w trakcie lockdownów
"Czy ja dobrze rozumiem, że Ci sami dziennikarze Onet.pl i TVN24, którzy jeszcze niedawno w czasie lockdown'ów masowo obrażali walczących o przestrzeganie prawa Polaków, przemilczali fakty i manipulowali opinią publiczną, mają być teraz GWARANTEM PRAWDY w przejętych siłowo: TVP Info, Polskiego Radia 24 i PAP? I to tylko dlatego, że... stoi za nimi Koalicja Obywatelska i ekipa Pana Donalda Tuska?" – zapytał w serwisie X poseł Płaczek.
"Przyznam, że MOCNE! Orwell byłby dumny..." – ocenił.
Tymczasem niektórzy dziennikarze i politycy drugiej strony sporu wzywają Konfederację do wstawiennictwa za TVP. Głosy te pojawiły się mimo, że politycy Konfederacji, jako jedyni, byli przez bardzo długi czas byli całkowicie pomijani w zaproszeniach do stacji, podczas gdy przedstawiciele pozostałych reprezentowanych w Sejmie formacji, regularnie występowali w programach publicystycznych. Witold Tumanowicz zwrócił uwagę, że dotychczasowi odbiorcy TVP mogą nawet nie wiedzieć, co to w ogóle jest Konfederacja.
PiS chce komisji śledczej
W niedzielę zarząd PAP podjął decyzję o wycofaniu z siedziby wprowadzonej tam w sobotę zewnętrznej firmy ochroniarskiej. Sprawę skomentował Marek Błoński, a także politycy PiS.
Tego samego dnia politycy PiS napisali w mediach społecznościowych o chęci powołania w przyszłości parlamentarnej komisji śledczej.
Komisja miałaby zająć się zbadaniem działalności grupy "Wejście", która według polityków PiS koordynuje działania na rzecz przejęcia przez osoby wskazane przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza mediów państwowych.
Portal Niezalezna.pl twierdzi, że "ustalił, że atak na PAP był precyzyjnie zaplanowany". Doniesienia o istnieniu grupy przekazał także dziennikarz Marcin Dobski.
Media państwowe. Spór polityczny i prawny
Politycy Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski stoją na stanowisku, że odwołanie władz mediów publicznych było nielegalne, więc nie ma mocy prawnej. Z kolei przedstawiciele Platformy Obywatelskiej zapewniają, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Obie strony zarzucają sobie również łamanie wolności słowa.
Głosy prawników są podzielone. Resort kultury podał, że minister "Jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, posiadającego 100% akcji w Spółkach, działając na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych".
Czytaj też:
Wawer: Koalicjo połączona dostępem do władzy, chcecie z TVPiS zrobić TV PlatformaCzytaj też:
Kaczyński: To będzie oznaczało, że Polska potrzebuje nowej konstytucji