Gen. Polko: To nie są warunki pokoju

Gen. Polko: To nie są warunki pokoju

Dodano: 
Gen. Roman Polko, były dowódca GROM
Gen. Roman Polko, były dowódca GROM Źródło:PAP / Mateusz Marek
- Często słyszymy, że mamy do czynienia z wojną hybrydową, a kiedy mają miejsce tego typu zdarzenia, to słyszymy, że dobrze, że jej nie zestrzeliliśmy, bo mamy do czynienia z warunkami pokoju - mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl gen. Roman Polko.

DoRzeczy.pl: Czy w związku z wczorajszym wydarzeniem związanym z rosyjską rakietą nad terytorium Polski mamy się czym martwić?

Gen. Roman Polko: Na pewno jest się czym martwić, jeśli wojna jest tuż poza granicami kraju i kiedy Rosja kolejny raz przeprowadza tego typu ataki. W moim przekonaniu był to zaprogramowany lot tej rakiety, która miała uderzyć z kierunku Polski na Ukrainę i jednocześnie przetestować systemy obrony powietrznej naszego kraju. Jest najwyższa potrzeba, aby w strukturach sojuszu wypracować system reagowania na tego typu prowokacje. Krótko mówiąc, przede wszystkim system kierowania, wzmocnienie systemów monitorowania, czy sprawdzania przestrzeni powietrznej, ale też reagowania, aby delegować uprawnienia na najniższych szczeblach dowodzenia, bo to nie dowództwo operacyjnie będzie podejmować decyzję.

Nowoczesne systemy opierają się na sztucznej inteligencji, tak aby po wykryciu tego typu rakiety była ona niszczona. Drugi kierunek to rozmowa ze stroną ukraińską, pewnie nie będzie miała przeciwwskazań i dogadanie się by można to było to realizować w pasie. Nie czekamy, aż taka rakieta przekroczy granicę z Ukrainą, tylko w zasięgu 20-30 kilometrów także po stronie ukraińskiej już po wykryciu możemy reagować. Nie czekamy aż ta rakieta doleci na terytorium NATO. Na ten temat powinniśmy rozmawiać na szczeblu dowództwa NATO i takie zabezpieczenia budować. Często słyszymy, że mamy do czynienia z wojną hybrydową, a kiedy mają miejsce tego typu zdarzenia, to słyszymy, że dobrze, że jej nie zestrzeliliśmy, bo mamy do czynienia z warunkami pokoju. To nie są warunki pokoju, kiedy ciągle mamy do czynienia z różnego rodzaju prowokacjami.

Jak pan ocenia sytuację na Ukrainie na koniec roku? Z jednej strony mieliśmy do czynienia ze stagnacją na froncie, a z drugiej niedawno zatopiono istotny okręt Floty Czarnomorskiej. Ukraińcy jeszcze potrafią zaskoczyć Rosjan?

Jest to jakiś sukces, ale trudno mówić, żeby był on znaczący. Takie rzeczy miały znaczenie na początku wojny jako symbol, teraz same symbole nie wystarczą. Oczekiwaliśmy na kontrofensywę, ale zaczęła się za późno, zbyt małymi środkami, ale co najistotniejsze pomoc, którą daje NATO, ograniczyła się do dawania sprzętu i uzbrojenia, które było przeznaczone do utylizacji. Nawet amunicja jest w większych ilościach utylizowana niż przekazywana Ukrainie, co samo w sobie jest niezrozumiałe. Powinno być dużo większe wsparcie dla Ukrainy. Porównujmy sobie budżet, którym dysponuje Rosja, to plamka na mapie potęg światowych w porównaniu do USA i Unią Europejską. Należy w końcu tę moc wykonawczą przemysłu zbrojeniowego, który jest w Europie i USA uruchomić i pomóc naprawdę Ukrainie. Trudno jest prowadzić skuteczną ofensywę, jeśli otrzymuje się śladowe ilości amunicji i zaopatrzenia, do tego każdą w innej wersji. To też z pewnością przyczyniło się do tego, że ta ofensywa się nie rozpoczęła wtedy, kiedy był na to najlepszy czasy, czyli wiosną i latem tego roku.

Czytaj też:
Jabłoński o rakiecie: Mam nadzieję na adekwatne działania dyplomatyczne
Czytaj też:
Ozdoba: Władza dokonuje brutalnego przejęcia ośrodków medialnych

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także