DoRzeczy.pl: Jesteśmy półtora miesiąca po sformowaniu rządu i ponad trzy miesiące po wyborach. Często formacja rządząca na samym początku otrzymuje bonus w postaci wzrostu poparcia, który wynika z pewnego efektu nowości. Czy widzimy to aktualnie w Polsce?
Marcin Palade: Zmiany, które obserwujemy na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy są z wyjątkiem Trzeciej Drogi kosmetyczne. W stosunku do wyborów, to różnica jednego lub dwóch punktów procentowych. To granica błędu statystycznego. Rzuca się w oczy, że obecne notowania Trzeciej Drogi są wyższe o co najmniej trzy punkty procentowe w stosunku do wyborów z 15 października. To jedyny nowy element tej układanki.
Najważniejsze dla sceny politycznej wydają się wybory prezydenckie, które ją ukształtują na dłuższy czas. Czy Prawo i Sprawiedliwość ma gdzie szukać nadziei? Jeśli sondaże się nie zmieniły od 15 października w sposób znaczący, to wszystko wskazuje na to, że tej nadziei za wiele mieć nie powinno.
Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że strategia Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich wyborach parlamentarnych była nakierowana wyłącznie na twardy elektorat. W przypadku wyborów prezydenckich, gdzie w drugiej turze kandydat musi uzyskać 50 proc. plus jeden głos, a biorąc pod uwagę, że PiS ma poparcie na poziomie trzydziestu kilku procent, to oznacza konieczność zbudowania dodatkowo poparcia rzędu 20 punktów procentowych. To bardzo dużo.
Dla przypomnienia w wyborach z 2020 roku, kiedy o reelekcję ubiegał się Andrzej Duda, notowania Prawa i Sprawiedliwości były sporo powyżej 40 proc. Wtedy była potrzeba zagospodarowania niecałych 10 punktów procentowych, co skutecznie się Zjednoczonej Prawicy udało. Teraz zadanie jest dużo trudniejsze i oczywiście sposobem na to, by bazę poszerzać, jest kierowanie oferty nie tylko do twardych wyborców, ale także tych bardziej umiarkowanych, których PiS nie widział w kampanii i wciąż trzy miesiące po zakończeniu wyborów ich nie widzi.
Jak wygląda kwestia wyborów samorządowych? Podział łupów będzie wyglądał tak, jak wskazują to sondaże krajowe? Istotna będzie kwestia zachowania twardych bastionów PiS-u?
Jest za wcześnie, by dzisiaj rozstrzygać, jaki będzie kształt sejmików. Biorąc pod uwagę fakt, że notowania PiS-u są niższe, niż w 2018 r., kiedy odbyły się ostatnie wybory samorządowe, to należy zakładać, że utrzymanie kilka sejmików zdobytych przez PiS po 2018 r. może być zadaniem trudnym. Na dzisiaj PiS może być więcej niż pewne, że utrzyma władze w sejmiku podkarpackim. Ma szanse na utrzymanie w sejmiku lubelskim i świętokrzyskim. Musi z kolei bardzo mocno powalczyć o utrzymanie się w sejmikach małopolskim i podlaskim. Więcej niż pewne jest to, że z sejmików, gdzie PiS obecnie rządzi lub współrządzi, przejdą w kierunku drugiej strony sejmiki łódzki i dolnośląski.
Czytaj też:
Prof. Wysocki: Kto ma poczucie polskości, traktuje symbol Polski Walczącej jako świętośćCzytaj też:
Dr Trzeciak: Tusk umacnia swoją pozycję kosztem koalicjantów