Czarnek: Jesteśmy gotowi na trudne czasy
  • Ryszard GromadzkiAutor:Ryszard Gromadzki

Czarnek: Jesteśmy gotowi na trudne czasy

Dodano: 
Były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek
Były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Źródło:PAP / Piotr Nowak
Z prof. Przemysławem Czarnkiem, posłem Prawa i Sprawiedliwości, byłym ministrem edukacji i nauki rozmawia Ryszard Gromadzki.

Ryszard Gromadzki: Jak określiłby pan obecną kondycję Prawa i Sprawiedliwości, używając terminologii bokserskiej? PiS po wyborach jest jak bokser zamroczony po mocnym ciosie, który tkwi w narożniku i zbiera kolejne razy od rozochoconego przeciwnika? A może ten bokser otrząsnął się już po ciosie i zaczyna stopniowo odzyskiwać kontrolę nad wydarzeniami w ringu?

Prof. Przemysław Czarnek: Bokser otrzymał rzeczywiście potężny cios. Dość przypadkowy, bo pamiętajmy, że suma głosów oddanych na opozycję była w ubiegłorocznych wyborach zaledwie o kilka procent większa niż w wyborach 2019 r., jednak przy zdecydowanie większej frekwencji. Sytuacja była bardzo dynamiczna, wszystko rozstrzygało się w ostatnich dniach przed wyborami. Wracając do terminologii, którą pan zaproponował, bokser przyjął potężny cios, ale nie był liczony i nie upadł, wciąż stoi na nogach. Więcej – sam przeszedł do natarcia i zadaje przeciwnikowi ciosy. Jeszcze niezbyt mocne, bo wciąż zbiera siły po zainkasowanym uderzeniu, ale oddaje. Więc nie dramatyzowałbym z zapędzeniem do narożnika.

Czy wobec tego PiS ma już gotową narrację, której chce użyć w walce o odzyskanie inicjatywy politycznej?

To nie jest kwestia samej tylko narracji, lecz także możliwości przekazu. Jedną z pierwszych decyzji, które podjął Tusk wspólnie z Sienkiewiczem, był zamach na media publiczne, przez wyłączenie sygnałów TVP Info i telewizji regionalnych po to, żeby odciąć Prawo i Sprawiedliwość od naszego elektoratu. Była to operacja całkowicie bezprawna, charakterystyczna dla państw totalitarnych, obliczona na zerwanie kontaktu PiS z wyborcami. Więc nie o samo tworzenie narracji tu chodzi, lecz o budowanie kanału przekazu do elektoratu, co się już dzieje, poprzez telewizje Republika, Trwam, wPolsce czy media społecznościowe, które się mocno uaktywniają.

Czy to oznacza powrót do strategii budowania „archipelagu polskości”? Idzie o sieć rozmaitych inicjatyw obliczonych na kreowanie polskiej wspólnoty, które tworzyłyby społeczną i ideową otulinę dla działań polityków.

Bezwzględnie otulina ideowa też jest konieczna. Nie ma co do tego wątpliwości. Tak jak konieczna jest obywatelska presja. Pamiętajmy, że jesteśmy przed wyborami samorządowymi. O naszej strategii przed tymi wyborami mogę mówić na przykładzie województwa lubelskiego, gdzie w każdym powiecie przygotowywane są audyty kadencji wraz z planami na kolejne dwa lata. Te audyty pokazują ogromną różnicę na korzyść PiS w jakości rządzenia gminami i powiatami Lubelszczyzny. I to trzeba w kampanii wszystkim pokazywać. A otulina ideowa jest konieczna także dlatego, że nie da się utrzymać partii z poparciem minimum 30–40 proc. bez odwołania się do źródeł i fundamentów.

Wywiad został opublikowany w 6/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także