Ukryty cel Trumpa. "W Rijadzie chciał załatwić coś innego"

Ukryty cel Trumpa. "W Rijadzie chciał załatwić coś innego"

Dodano: 
Donald Trump, prezydent USA
Donald Trump, prezydent USA Źródło: Wikimedia Commons
Według eksperta, Donald Trump wysyłając delegację USA na rozmowy z Rosjanami w Rijadzie, chciał załatwić dodatkową kwestię międzynarodową.

We wtorek w stolicy Arabii Saudyjskiej odbyły się negocjacje USA-Rosja poświęcone zakończeniu wojny na Ukrainie. Media donoszą o trzypunktowym planie pokojowym, które mają chcieć przeforsować Waszyngton i Moskwa. Jednym z założeń jest przeprowadzenie na Ukrainie nowych wyborów prezydenckich.

Czy Rijad został wybrany jako miejsce rozmów także z innego powodu? – Arabia Saudyjska jest krajem, w którym można załatwić jeszcze jedną sprawę, mianowicie rozmawiać o sprawie Palestyńczyków – mówi "Faktowi" prof. Janusz Danecki, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Przypomnijmy, że niedawno Donald Trump oświadczył światu, że USA przejmą kontrolę nad Strefą Gazy. Mieszkańcy mieliby zostać przesiedleni do pobliskich krajów arabskich.

"To może być próba"

– O tym, że Donald Trump postawił na Arabię Saudyjską jako miejsce rozmów, zadecydowały sprawy o charakterze międzynarodowym, mianowicie rozmowy z Rosją. W Europie nie mogą się one odbyć, gdyż Unia Europejska jest stroną i ma swoje stanowisko. Wiemy też, że nad tym stanowiskiem toczą się prace, a na razie nie znamy jego szczegółów. Druga rzecz, to że Arabia Saudyjska jest krajem, w którym można załatwić jeszcze jedną sprawę, mianowicie rozmawiać o sprawie Palestyńczyków — mówi prof. Danecki, arabista.

Jak przekonuje ekspert, Saudyjczycy bardzo się opierają i nic nie wskazuje na to, by cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić. – Tutaj raczej Amerykanie nic nie uzyskają, ale jest to być może taka próba, by Saudyjczyków skłonić do jakichś ustępstw, czy w każdym razie łagodniejszego, nie takiego stanowczego podejścia – dodaje. Zdaniem eksperta, Saudyjczycy nie są gotowi na ewentualne ustępstwa. – Myślę, że nikt nie ustąpi, bo to jest podejście amerykańskie w stylu stalinowskim. "My tu decydujemy, kto, co i kiedy zrobi", a to jest nie do przyjęcia. I jest to zapewne stanowisko prezydenta, ale nie całej administracji, która będzie raczej odgrywała rolę organu kontrolnego – wyjaśnia islamista.

W ocenie prof. Daneckiego Rijad to miejsce, które zastępuje Europę, bo w Europie nie można było przeprowadzić takich rozmów. – Kiedyś był Teheran, dziś jest to niemożliwe. Natomiast z Arabią Saudyjską zarówno Amerykanie, jak i Brytyjczycy od razu po wojnie mieli dobre stosunki i dobrze się one układały. Dlatego w tej chwili Rosjanie, też na Bliskim Wschodzie grają swoją grę o utrzymanie się – tłumaczy.

Czytaj też:
"Żydzi mówią nie!". Amerykańscy rabini przeciwko planowi Trumpa
Czytaj też:
Trump: USA nie kupią Strefy Gazy. Będziemy ją mieć

Źródło: Fakt
Czytaj także