DoRzeczy.pl: Po dobrym wyniku w wyborach parlamentarnych będzie się pan ubiegał o urząd prezydenta miasta Elbląga. Jak będzie wyglądała pana kampania?
Andrzej Śliwka: W kampanii parlamentarnej byłem blisko ludzi. Podczas wyborów samorządowych również planuję spotykać się i rozmawiać z mieszkańcami. Wiem, że to nowość dla obecnych władz miasta, które jakby bały się spotkań z mieszkańcami. W zasadzie nie słuchają ich, a samodzielnie, autorytarnie podejmują decyzje. Jestem zwolennikiem konsultacji. Uważam, że rolą prezydenta jest służenie mieszkańcom i podejmowanie decyzji najlepszych dla nich. Niestety, wiele osób zwraca mi uwagę, że obecne władze są oderwane od rzeczywistości. Nie wsłuchują się w potrzeby elblążan. Wychodzą z założenia, że same wiedzą co mieszkańcom potrzeba.
Chcę zaproponować elblążanom klarowną wizję rozwoju miasta, czyli coś, czego nie było w ostatnich latach. Elbląg nie może dłużej ulegać degradacji. Moja kampania będzie merytoryczna. Przy okazji obnażę to, że pan prezydent Wróblewski i jego współpracownicy, a jeden z nich startuje w wyborach, doprowadzili w ostatnich latach do tego, że Elbląg dryfował. Chcę nadać mojemu miastu właściwy kurs. W swojej wizji rozwoju miasta, skupię się na edukacji. Infrastruktura szkolno-przedszkolna jest w opłakanym stanie. Podobnie jest z komunikacją miejską. Tabor miejski w znacznej części przypomina muzeum techniki na szynach. A ceny biletów są takie jak w stolicy. Bilety po 4 zł. Elblążanie łapią się za głowę. Na co więc idą te pieniądze?
A jak prezentują się w Elblągu kwestie gospodarcze?
Tutaj jest olbrzymia praca do wykonania. Przez zaniechanie władz miasta, które prawie cztery lata zwlekały z podpisaniem umowy na dostawę ciepła do mieszkań, elblążanie z przerażeniem dowiadują się dziś o ok. 30 proc. podwyżce. To jakaś masakra. I nie dziwię się mieszkańcom, którzy podczas spotkań mówią, że obecne władze w tej sprawie zadziałaby na szkodę mieszkańców.
Jeśli chodzi o inwestycje, to muszę podkreślić, że władze miasta nie realizują samodzielnie ważnych dla mieszkańców inwestycji. Wszystkie są realizowane ze wsparciem rządowym. Przyznam się, że jako wiceminister aktywów państwowych robiłem wszystko, aby do Elbląga trafiało jak najwięcej środków. Jeśli chodzi o budownictwo mieszkaniowe – powstające budynki są w połowie sfinansowane ze środków rządowych. Podobnie z modernizacją kąpieliska miejskiego, gdzie blisko 65 milionów złotych trafiło z pieniędzy rządowych. Umocnienie nadbrzeży przy rzece Elbląg – 30 milionów złotych dofinansowania.
Na domiar złego władze Elbląga niestety nie są skłonne rozmawiać z inwestorami. A likwidując referat przedsiębiorczości w urzędzie, miasto stało się głuche na wołanie przedsiębiorców, na generowanie miejsc pracy. Chcę to zmienić. Jeśli zostanę wybrany, będę wspierał przedsiębiorczość i każdy, kto ma pomysł na inwestycje w Elblągu, zostanie wysłuchany.
Prezydent Wróblewski wprowadził inercję w mieście. Decyzje są podejmowane ze względu na widzimisię i humory. Chcę od tego odejść, zaplanować konkretną strategię miasta – z uwzględnieniem potrzeb przedsiębiorców. Chcę być również prezydentem dialogu. Dla samorządowców przynależność partyjna powinna mieć drugorzędne znaczenie. Dziury na ulicach nie mają przecież barw politycznych – zarówno mama z dzieckiem, która głosuje na PO, czy na Trzecią Drogę, jak i wyborca Prawa i Sprawiedliwości chodzą po tym samym chodniku.
Jakie znaczenie dla miasta ma dokończenie kwestii związanej z budową portu?
Gdyby Witold Wróblewski myślał perspektywicznie, to pewnie rzeka byłaby już pogłębiona. Wolał jednak kłócić się z rządem, tylko czy mieszkańcy na tym coś zyskali? Oby nie było tak, jak z ciepłem, że upór prezydenta odbije się na innych. Tu znów muszę ubolewać nad biernością Witolda Wróblewskiego. Mam też pretensje do jego zastępców, że nie wpłynęli na niego. To powinien być jeden z elementów strategii rozwoju Elbląga. Jeśli zależy nam na generowaniu miejsc pracy, na ściągnięciu biznesu, to Elbląg musi być miastem portowym. To jest możliwe, tylko jeśli będą kontynuowane inwestycje rozpoczęte przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli zależy nam na tym, żeby podatki były opłacone w Elblągu, to biznes musi tu zacząć funkcjonować. Widzimy co dzieje się w miastach takich jak Gdańsk, Gdynia, Szczecin. Te miasta mają duże wpływy do budżetu z podatków wygenerowanych przez podmioty związane z portem. Fakt, że to porty o strategicznym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Mam ambicję, żeby taki port powstał także w Elblągu.
Czytaj też:
Schreiber: Idziemy wyrwać Bydgoszcz z rąk jednej kliki politycznejCzytaj też:
Jurgiel: Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za Zielony Ład