Różnica dotyczy tylko skali – jedni mówią, że będzie to niewielka porażka, inni przewidują wręcz klęskę. Nic dziwnego, że w tej sytuacji pojawiają się różne pomysły na pokonanie kryzysu na prawicy. Nie ma jednej recepty. Są tacy, którzy myślą, że w obecnej sytuacji należy zacieśnić szeregi i przeczekać. Prędzej czy później rządząca koalicja będzie musiała się zmierzyć z realnymi wyzwaniami, miesiąc miodowy się skończy. Zła karta się odwróci. Nie wierzę w taki scenariusz. Bez realnych zmian w samym PiS powrót do władzy wydaje się niemożliwy. Dlatego rację mają ci, sądzę, którzy myślą, że warunkiem odrodzenia musi być dokonanie rachunku sumienia, wskazanie odpowiedzialnych za przegraną i zapewne nowych przywódców.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.