Irlandia za tradycyjnymi wartościami. "GW" nie dowierza: Spartaczono kampanię

Irlandia za tradycyjnymi wartościami. "GW" nie dowierza: Spartaczono kampanię

Dodano: 
Siedziba "Gazety Wyborczej"
Siedziba "Gazety Wyborczej" Źródło:PAP / Szymon Pulcyn
"Irlandia odrzuca zmiany w konstytucji dotyczące roli kobiet, bo spartaczono kampanię referendalną" – przekonuje "Gazeta Wyborcza".

Irlandczycy odrzucili w referendum nową definicję rodziny. Rządowa propozycja stwierdzała, że może być ona oparta na każdym trwałym związku między dwojgiem ludzi, a nie jak dotychczas na małżeństwie. Głosujący nie zgodzili się również na zmianę artykułu ustawy zasadniczej mówiącego o tym, że domowa praca kobiety jest wsparciem udzielanym państwu, dlatego stara się ono zapewniać jej takie warunki, aby matki nie były zmuszone do podejmowania pracy, zaniedbując swoje obowiązki domowe. Poprawka natomiast pomijała temat pracy kobiet w domu i wskazywała, że państwo powinno wspierać członków rodziny we wzajemnej opiece.

Premier Leo Varadkar przyznał, że poprawki konstytucyjne zostały odrzucone zdecydowaną większością głosów. Szef rządu zapewnił jednocześnie, że wyniki będą w pełni uszanowane.

"GW": Okoliczności sprzyjały

Wyniki plebiscytu wywołały zdziwienie mediów lewicowo-liberalnych i polityków tego nurtu, którzy nie dowierzają, że społeczeństwo wybrało tradycyjne wartości. "Jeśli Irlandia odrzuca zmiany w konstytucji dotyczące roli kobiet, bo spartaczono kampanię referendalną, to jakim cudem ktoś jeszcze wierzy, że w Polsce uda się zorganizować referendum aborcyjne?" – pyta "Gazeta Wyborcza". Autorka tekstu sama przyznaje, że data referendum – 8 marca – nie była przypadkowa. Data referendum – w Międzynarodowy Dzień Kobiet nie była przypadkowa, ponieważ referendum dotyczyło roli rodziny i obowiązków domowych kobiet. To miało sprzyjać głosowaniu na 'tak'".

To, plus sondaże pokazujące rzekomo duże poparcie dla zmian, zawiodło. "Co poszło nie tak? Premier Irlandii przyznał, że rząd zrobił za mało, by przekonać ludzi do głosowania za poprawkami, mimo że w parlamencie niemal wszystkie frakcje polityczne opowiadały się za zmianami. Eksperci wskazują, że rząd i środowiska 'na tak' w referendum spartaczyły kampanię. Zmiany budziły wątpliwości, były trudne do zrozumienia, słabo wyjaśnione i powodowały niekoniecznie pozytywne zmiany rodzicielskie czy podatkowe, które również nie były dobrze komunikowane" – przekonuje Dominika Wantuch forsując tezę, że wynik głosowania nie jest oznaką przywiązania Irlandczyków do normalności, ale efektem słabej kampanii referendalnej.

"Referendum w Irlandii to kolejny argument przeciwko referendum aborcyjnemu w Polsce. Jeśli kraj, w którym tylko w ciągu ostatnich 15 lat odbyło się osiem referendów, nie potrafi poradzić sobie z kampanią referendalną, to jak możemy uważać, że w Polsce się to uda?" – pyta dziennikarka. Referendum ws. liberalizacji przepisów aborcyjnych proponuje Trzecia Droga.

Czytaj też:
"Tusk wystawił Lewicę". Kulisy wojny o aborcję
Czytaj też:
Sawicki mocno o Żukowskiej: Powinna zrezygnować z funkcji

Źródło: wyborcza.pl
Czytaj także