Według niepełnych jeszcze wyników (z 24 spośród 39 okręgów wyborczych) za poprawką konstytucyjną opowiedziało się 32,9 proc., a przeciwko nim 67,1 proc. uczestników referendum.
Głosujący nie zgodzili się również na zmianę artykułu ustawy zasadniczej mówiącego o tym, że domowa praca kobiety jest wsparciem udzielanym państwu, dlatego stara się ono zapewniać jej takie warunki, aby matki nie były zmuszone do podejmowania pracy, zaniedbując swoje obowiązki domowe. Poprawka natomiast pomijała temat pracy kobiet w domu i wskazywała, że państwo powinno wspierać członków rodziny we wzajemnej opiece.
Premier Leo Varadkar przyznał, że poprawki konstytucyjne zostały odrzucone zdecydowaną większością głosów. Szef rządu zapewnił jednocześnie, że wyniki będą w pełni uszanowane.
Referendum w Irlandii. "Starcie Dawida i Goliata"
– Politycy w Irlandii stracili kontakt z wyborcami – tak wynik referendum skomentował dla Polskiego Radia Paedar Toibin, szef niewielkiej, konserwatywnej partii Aontu – jedynej, która opowiadała się za odrzuceniem poprawek do konstytucji.
– Ludzie powiedzieli irlandzkiemu rządowi: nie wierzymy wam, nie mamy do was zaufania – oświadczył Toibin, jedyny przedstawiciel partii w irlandzkim parlamencie. Jak dodał, establishment zamknął się w bańce. – To było starcie Dawida i Goliata. Moja partia jako jedyna chciała głosowania na "nie". Mamy niesamowitą sytuację: nawet szefowie partii opozycyjnych okazali się być odcięci od swoich wyborców – ocenił polityk.
"The Irish Times" zwraca uwagę, że rząd w Dublinie przyznał się do porażki w referendum na kilka godzin przed oficjalnym zakończeniem liczenia głosów, które rozpoczęło się w sobotę rano. Lokale wyborcze w całym kraju zostały zamknięte w piątek o godzinie 22.