W grudniu 2023 r. zakończony został etap negocjacyjny Paktu o migracji i azylu, który ma wprowadzić kilka ogólnoeuropejskich rozwiązań dotyczących napływowej ludności. Z polskiej perspektywy najbardziej wątpliwy jest mechanizm solidarnościowy. Komisja Europejska mogłaby uruchamiać go w sytuacji kryzysowej, którą, oczywiście, definiowałaby sama; kraje byłyby zmuszane do przyjęcia określonej liczby migrantów albo do wpłaty 20 tys. euro za każdego odrzuconego migranta. Do przyjęcia Paktu o migracji i azylu jeszcze daleka droga, bo zastrzeżenia formułuje nawet rząd Donalda Tuska, wskazując na specyficzność sytuacji Polski i innych krajów unijnych graniczących z Rosją i Białorusią.
Równocześnie instytucje unijne procedują zmianę traktatów unijnych, która – w intencji inicjatorów procesu – miałaby zakończyć się silną centralizacją Unii Europejskiej. Miałoby to konsekwencje również dla polityki migracyjnej, bo zgodnie z dwiema proponowanymi zmianami Bruksela otrzymywałaby nowe kompetencje dotyczące granic zewnętrznych państw UE. Przepisy są skonstruowane niejasno, ale potencjalnie Bruksela mogłaby rościć sobie prawo np. do decydowania, czy granica polsko-białoruska może być umocniona czy nie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.