"Bitwa o życie". Poruszające wyznanie Ziobry

"Bitwa o życie". Poruszające wyznanie Ziobry

Dodano: 
Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, prezes Suwerennej Polski
Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, prezes Suwerennej Polski Źródło:PAP / Piotr Polak
W czasie gastroskopii wyszło, że jest u mnie masywny, duży nowotwór przełyku na 7 cm – mówi były minister Zbigniew Ziobro.

Zbigniew Ziobro opowiedział o tym, kiedy dowiedział się, że jest chory. U polityka wykryto raka przełyku. – To było już pod koniec urzędowania, po wyborach. Cały czas odkładałem taką bardziej dogłębną diagnozę z racji braku czasu. (…) Doszło do takiego momentu, że bóle przybrały taką postać, że nie mogłem spać. Zdecydowałem się przebadać dokładniej. W czasie gastroskopii wyszło, że jest u mnie masywny, duży nowotwór przełyku na 7 cm. Mam nawet jego zdjęcia, to taka kostucha, odrażające. (…) Kolejne badania tylko potwierdzały zakres, przerzuty na żołądek. Dowiedziałem się, jakie są szanse przeżycia, nie rokowały najlepiej. Postanowiłem stoczyć bitwę o życie, ale też to wszystko splotło się niestety z odejściem z rządu, postanowiłem dotrwać do końca mimo trudnej sytuacji zdrowotnej. Potem już było intensywna kuracja – wspomina Ziobro w rozmowie z telewizją wPolsce.pl.

"To był czas próby"

Podkreśla, że był to "czas próby". – Nie zawiodłem się w pierwszej kolejności na mojej małżonce. Zrobiłem plan B, zakładający negatywny scenariusz, musiałem przekazać jej wszystkie fakty chociażby obsługi domu, gdzie są jakie korki itd. (…) to był moment taki, kiedy były chwile płaczu, łzy żony, to nie było dla niej łatwe. (…) Mój młodszy synek uruchomił po raz pierwszy Chat GPT na telefonie i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem, jak wiele rzeczy dowiedziałem się o tym nowotworze, sposobie jego leczenia, za pomocą tego Chatu GPT – opowiada Ziobro.

Lider Suwerennej Polski opowiedział też o hejcie, jakiego doświadczyli lekarze podczas jego pobytu w szpitalu w Lublinie. Z powodu tego hejtu, były minister zdecydował się na leczenie za granicą. – To, co było momentem zmiany w moim sposobie myślenia, to gdy przyszła prof. śp. Starosławska, która przyszła do mnie przerażona, informując mnie, że dostaje maile z groźbami, nie tyle wobec mnie, ile wobec niej, szpitala. Później widząc w rozmowie z nią widziałem, że ona tego się faktycznie obawiała (…). Było mi niezwykle przykro, że jestem powodem tego rodzaju traumy, stresu. W państwie Donalda Tuska z tym serduszkiem i przekazem nienawiści od tego pana, taka operacja była prowadzona, inspirowana zresztą wypowiedziami ludzi głównie z jego partii, że ja rzekomo symuluję itd. – podsumował gorzko.

Czytaj też:
"Dotarła do mnie informacja". Ziobro mówi o "zemście Tuska"
Czytaj też:
Trela odgraża się Ziobrze: Nie wywinie się pan

Źródło: wPolsce.pl
Czytaj także