Lista inwigilowanych Pegasusem nie będzie jawna. Bodnar podał powód

Lista inwigilowanych Pegasusem nie będzie jawna. Bodnar podał powód

Dodano: 
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar Źródło:PAP / Rafał Guz
– Skoro zwracamy uwagę na prawo do prywatności, to nie możemy jako rząd po prostu wziąć listę i powiedzieć: o, proszę, tu jest lista – powiedział minister Bodnar.

Do Sejmu wpłynęło sprawozdanie z zarządzania kontroli operacyjnej służb za ubiegły rok. Adam Bodnar rozszerzył je o dane dotyczące użycia Pegasusa od 2017 r. W raporcie pojawiła się informacja, że trzy służby (policja, ABW i SKW) w latach 2017 – 2022 stosowały kontrolę, wykorzystując narzędzie "deszyfrujące komunikatory internetowe", które pod koniec 2017 r. kupiło CBA, wobec 578 osób. Co ważne, każda była za zgodą sądu. W 2017 r. kontrola operacyjna dotyczyła sześciu osób, w 2018 r. – 100 osób, w 2019 r. – 140, w 2019 r. – 140 osób, w 2020 r. – 161, w 2021 r. – 162, a w 2022 r. – tylko dziewięciu osób.

Bodnar nie ujawni listy inwigilowanych

W środę minister sprawiedliwości przedstawił w Sejmie informacje dotyczące użycia Pegasusa. Adam Bodnar przekazał, że lista inwigilowanych nie zostanie upubliczniona. Jak wskazał, jednym z powodów jest poszanowanie prawa do prywatności. Drugim – możliwość wykorzystania ujawnionych danych przez obce wywiady.

– Droga opinio publiczna, dziennikarze, cieszcie się i teraz sprawdzajcie, kto, gdzie, co, jak i dlaczego. Bo po pierwsze byśmy doprowadzili do ujawnienia danych, z których mogłyby skorzystać chociażby obce wywiady. Jeżeli nawet to oprogramowanie było wadliwe, ale jednak było stosowane, tak zakładam, w dobrym celu i był ktoś podejrzewany o działalność szpiegowską, zastosowano, coś ustalono, prawda, to tej osoby teraz raczej nie powinniśmy informować o tym "był pan ofiarą Pegasusa” – powiedział.

– Jeżeli nawet jakaś osoba była ofiarą, z różnych powodów, może ona nie ma ochoty, żeby wszyscy, wszem wobec o niej opowiadali. Czyli to ona sama musi się dowiedzieć. Dlatego tu nie chodzi o to, że prokuratura chce coś dla siebie zachować, tylko raczej chcemy informować te osoby, co do których mamy przekonanie, że doszło do instrumentalizacji prawa – dodał minister sprawiedliwości.

Czytaj też:
"Na sali mogło dojść do przestępstwa". Nietypowy incydent w Sejmie
Czytaj też:
Kamiński zapytany o Morawieckiego. "To zwykłe intrygi i insynuacje"

Źródło: 300polityka.pl
Czytaj także