Zarządzenie Rafała Trzaskowskiego, zgodnie z którym w stołecznych urzędach nie będzie można eksponować symboli religijnych, odbiło się echem również zagranicą. W ostry sposób zakpił z niej miliarder Elon Musk. Teraz sprawą zajął się niemiecki dziennik "Berliner Zeitung", który uważa, że może ona zaszkodzić włodarzowi Warszawy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Polityczna zagrywka
Dziennik pisze o oburzeniu, jakie wybuchło wśród katolickich i konserwatywnych środowisk po decyzji Trzaskowskiego. Wspomina o protestach polityków Prawa i Sprawiedliwości, oceniając je jednak jako element walki politycznej.
"Używanie krzyża jako środka walki politycznej ma w Polsce długą tradycję – nie tylko w czasach komunizmu, ale szczególnie po roku 1989" – czytamy.
Dalej autor komentarza przekonuje, że zakaz wprowadzony przez Trzaskowskiego "nie jest w żadnym wypadku radykalny" i przypomina, że symbole religijnie nie mogą być obecne w przestrzeni warszawskiego ratusza. Nie dotyczy to pracowników, którzy mogą mieć przy sobie osobiste znaki przynależności do danej religii (np. medaliki). Protesty i apele polityków PiS mają w opinii tygodnika jeden cel: zaszkodzić Trzaskowskiemu.
"Ważniejsze jest jednak pytanie, czy wojna o krzyż zaszkodzi Rafałowi Trzaskowskiemu w wyborach prezydenckich w 2025 roku? Czy PiS uda się przedstawić Trzaskowskiego jako niebezpiecznego radykała, czy też prezydent Warszawy wie, co robi? Bo ostatecznie Polska w szybkim tempie się sekularyzuje" – pyta autor artykułu.
Sprzeciw wobec Trzaskowskiego
W liście otwartym do prezydenta Warszawy KSM stwierdza, że decyzja ta "stanowi naruszenie wielowiekowej tradycji oraz symboliki religijnej, która jest integralną częścią polskiego dziedzictwa kulturowego". Apeluje też do Rafał Trzaskowskiego o zmianę decyzji ws. symboli religijnych w stołecznych urzędach.
KSM podkreśla, że krzyż jest symbolem nie tylko religijnym, ale również historycznym i kulturowym, który odgrywa ważną rolę w życiu wielu Polaków.
Czytaj też:
Wybory prezydenckie 2025. Tusk: Nie będę kandydowałCzytaj też:
"Niezrozumiała i szkodliwa". Ekspert o decyzji Trzaskowskiego