Lewica złoży w Senacie poprawki do nowelizacji ustawy o prawie autorskim, nakładające na big-techy wykorzystujące treści wydawców i dziennikarzy obowiązek dzielenia z tymi podmiotami zyskami z reklam, potwierdził wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Podkreślił, że stanowisko Lewicy w tej sprawie jest niezmienne.
Nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych znajduje się obecnie na etapie prac senackich.
– Według mnie, obowiązkiem państwa jest doprowadzić do sytuacji równych szans, w której dziennikarze i wydawcy dostają pieniądze za to, że ktoś udostępnia ich teksty – powiedział Gawkowski w Radiu Zet.
– Moje stanowisko w tej sprawie nie jest w żaden sposób nieznane, bo ja to mówiłem już wiele tygodni temu i wiele miesięcy temu. Moje i nasze Lewicy stanowisko jest również znane. I podczas prac nad ustawą też je wyrażaliśmy – dodał.
Odnosząc się do uwagi, że poprawki Lewicy zgłoszone w Sejmie do tej noweli zostały odrzucone, Gawkowski powiedział: "Ale to nie jest tak, że jesteśmy partnerem, który o wszystkim decyduje".
W jego ocenie, zgłaszane przez Lewicę poprawki powinny zostać wprowadzone do tej ustawy, a nie stanowić ewentualnie przedmiot kolejnej inicjatywy ustawodawczej.
Uważa, że nieprzyjęcie poprawek Lewicy podczas prac sejmowych "to jest błąd, który będzie też kosztował taką opinię o Polsce, że mocno nie potrafi przeciwstawić się big-techom".
Protest mediów, reakcja premiera
W miniony czwartek przedstawiciele ponad 350 tytułów gazet i portali zorganizowali jednodniową akcję protestacyjną. Wystosowali oni apel do polityków, aby zmienili uchwalone w Sejmie niekorzystne dla mediów przepisy prawa autorskiego i praw pokrewnych. Nowelizacja ustawy była skutkiem unijnej dyrektywy, którą Polska musiała wdrożyć do swojego systemu prawnego. Nakazuje ona wielkim platformom internetowym dzielenie się swoimi przychodami z reklam z twórcami treści.
W myśl przyjętych regulacji, wysokość wynagrodzenia ma być ustalana w ramach negocjacji między mediami a big-techami. Media oczekiwały jednak, aby państwo narzuciło pewne zasady tych negocjacji, jednak rządzący zignorowali ich postulaty
Nieoczekiwanie zwrot w sprawie nastąpił w sobotę rano. Wszystko za sprawą wpisu premiera Donalda Tuska, który nagle stwierdził, że jednak "jest o czym rozmawiać". "Władza nie powinna kupować przychylności mediów, media z władzą robić dwuznacznych interesów a big techy wykorzystywać autorów i wydawców. Jest o czym rozmawiać" – napisał na platformie X szef rządu. Poinformował, że wraz z marszałek Senatu Małgorzatą Kidawą-Błońską zaprasza organizatorów protestu mediów do centrum "Dialog" w środę o godzinę 13.00.
Czytaj też:
Co dalej z Partią Razem? Gawkowski stawia ultimatumCzytaj też:
"Po to nas ludzie wybrali do parlamentu". Zandberg: Twarde "nie" dla tego pomysłu