Niemcy zainwestują w lotnisko cargo we Frankfurcie. Inwestycja Lufthansy w "niemieckie CPK" o wartości 600 mln euro ma sprawić, że lotniczy port przeładunkowy stanie się do 2030 r. – według zapowiedzi – "największym i najnowocześniejszym w Europie".
Stosunek Niemców do Polaków
Informacja wywołała niezadowolenie w Polsce w kontekście opóźnień w realizacji projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jak jednak twierdzi dr Andrzejewski, budowa terminala cargo we Frankfurcie nie ma żadnego związku ani z Polską ani z CPK. Według eksperta, Polacy powinni pozbyć się złudzeń, co do tego, jaką pozycję zajmujemy w spektrum niemieckiego postrzegania Europy i świata.
– Wbrew temu, co się w Polsce wydaje, Niemcy się nami nie przejmują. Nie robią nam na złość, nie bardzo ich obchodzimy, nie patrzą w naszą stronę. Oni nie podjęli decyzji o budowie terminala cargo tydzień temu, tylko ponad rok temu – teraz po prostu poinformowali, że zaczynają budowę (...) Różnica między Niemcami a Polską jest taka, że tam nie ma żadnych, jak to pięknie ujął prof. Marcin Piątkowski, „zagonów laskowczyków” – tych, którzy u nas mówią o megalomanii i de facto blokują rozwój. Tam budowa infrastruktury jest ponad politycznymi podziałami – powiedział.
Ekspert wskazywał, że Niemcy "nie przejmują się Polską, nie myślą o niej, nie myślą o nas". Nie jesteśmy dla nich krajem szczególnie ważnym.
– Opisał to kiedyś „malowniczo” jeden z polityków SPD – niech pozostaje anonimowy za względu na charakter wypowiedzi – który powiedział, że i Niemcy, i Polska patrzą na Zachód. „Ale Niemcy widzą stamtąd Francję i USA, a Polacy widzą naszą dupę” – powiedział Andrzejewski.
Mało znaczący partner
Analityk mówił dalej, że Berlin widzi w Polsce mało znaczącego partnera gospodarczego. Przez lata niemieckie kręgi przemysłowe patrzyły na Rosję, jako na główny cel ich współpracy gospodarczej. Nawet zmiana władzy, która dokonała się nad Wisłą w ubiegłym roku, niewiele zmieniła.
– Niemcy liczyli, że zmieni się ton w kontaktach, ale dla nich to miało być jednostronne. Już teraz widać, że wiele spraw istotnych dla Polski nie tylko nie zostało dotąd rozwiązanych, ale nawet brakuje w nich wspólnego podejścia. Jest duża dysproporcja w chęci załatwiania różnych tematów. To, że Niemcy nie mają Polski na radarze, jak powiedziałem, skutkuje tym, że gdy o coś prosimy, to sprawa ciągnie się latami, niezależnie czy jest dużego czy małego kalibru – powiedział Andrzejewski.
Czytaj też:
"Polacy mogliby uczyć się od Niemców". Co o zbrodniach nazistów wie niemieckie społeczeństwo?