W środę w godzinach popołudniowych na stołecznym lotnisku Chopina funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali Ryszarda Czarneckiego. Polityk został zaskoczony przez służby podczas międzylądowania. Leciał z Albanii, a docelowym miejscem jego podróży miał być Azerbejdżan.
Prokuratura zarzuca Czarneckiemu, że zawarł z założycielem Collegium Humanum nieformalną umowę o charakterze korupcyjnym. W jej myśl, Emilia H., czyli żona byłego europosła PiS, miała dostać doktorat Collegium Humanum i zatrudnienie na tej uczelni, a w zamian za to polityk zobowiązał się lobbować u władz Uzbekistanu, aby zgodziły się na stworzenie filii Collegium Humanum. Afera dot. sprzedawania dyplomów.
W marcu "Gazeta Wyborcza" podała, że kilkunastu członków Koalicji Obywatelskiej w Warszawie uzyskało dyplom MBA w Collegium Humanum. – Ludzie szli tam, bo było bardzo tanio i wiadomo było, że bez wysiłku dostanie się papier, który umożliwi zasiadanie w radach nadzorczych i zarządach spółek. Mogli też liczyć na zniżki – przyznała polityk z Warszawy. Jak dodała, "znacząca część warszawskiej PO uzyskała dyplom MBA w Collegium Humanum". – Rzadkością jest osoba z naszych szeregów, która nie skorzystała z tej możliwości – twierdzi.
Siemoniak: Będą rozliczenia
Do sprawy wróciła w TVN24 Monika Olejnik. – Na tej uczelni też studiowali pana koledzy z KO. Też mają stamtąd dyplomy – wskazała w rozmowie z Tomaszem Siemoniakiem.
– Nie ma świętych krów. Śledztwo się toczy i każdy, kto nieuczciwie zdobył dyplom, będzie oczywiście z tego rozliczony. Natomiast na tej uczelni też były osoby, które uczciwie studiowały i nie można tutaj powiedzieć o tych wszystkich, że płacili. Oni zabierają głos w mediach, mają ogromny kłopot, bo całe Collegium Humanum jest czymś, co stało się symbolem zła w polskim szkolnictwie wyższym – odpowiedział obecny w studiu szef MSWiA.
Czytaj też:
Sprawa Czarneckiego niepokoi PiS. "Trwa typowanie"