W niedzielę wieczorem "New York Times" podał, że ustępujący prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden wydał zgodę na wykorzystanie przez ukraińską armię systemu rakietowego ATACMS "w głąb Rosji". Decyzja ta ma stanowić odpowiedź na wysłanie przez Koreę Północną tysięcy żołnierzy, aby wesprzeć wysiłki wojenne Moskwy na Ukrainie. Kijów planuje przeprowadzić pierwsze ataki – najprawdopodobniej w obwodzie kurskim – w najbliższych dniach – stwierdził Reuters.
Ruch Bidena jest o tyle znaczący, że następuje na nieco ponad dwa miesiące przed końcem jego kadencji i objęciem urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa. Stanowi również poważną zmianę w polityce Stanów Zjednoczonych, szczególnie w kontekście wypowiedzi współpracowników prezydenta-elekta o planach ograniczenia pomocy dla Kijowa.
Zełenski: Rakiety same przemówią
Głos w sprawie zabrał Wołodymyr Zełenski. Prezydent Ukrainy stwierdził, że takich kwestii jak atak "w głębi Rosji" się nie zapowiada. Jednocześnie przypomniał, że użycie pocisków dalekiego zasięgu jest jednym z elementów "planu zwycięstwa" Kijowa.
– Dziś w mediach wiele mówi się o tym, że otrzymaliśmy pozwolenie na podjęcie odpowiednich działań. Ale ciosów nie zadaje się słowami. Takich rzeczy się nie ogłasza. Rakiety same przemówią. Koniecznie. Sława Ukrainie! – powiedział w niedzielny wieczór Wołodymyr Zełenski, cytowany przez agencję Reutera.
Czym są pociski ATACMS?
ATACMS (Army Tactical Missile System) to amerykański system rakietowy ziemia-ziemia, opierający się na napędzanych paliwem stałym pociskach balistycznych "bardzo krótkiego zasięgu". Mają maksymalny zasięg 300 kilometrów. Portal Defence24 przekazał, że w 2022 r. koszt jednego pocisku ATACMS wynosił około 1,5 mln dolarów.
Pociski te są kluczowym elementem uzbrojenia artylerii rakietowej HIMARS i MRLS, używanej przez amerykańskie siły zbrojne oraz armie innych krajów w ramach programu Foreign Military Sales.
Czytaj też:
"Chce mieć pewność, że wybuchnie III wojna światowa". Emocjonalny wpis syna TrumpaCzytaj też:
"Język, który Putin rozumie". Jest reakcja Polski na decyzję USA