DEKAMERONKI | Nie wiem, co to się stało, ale w ostatni weekend w długo nieoglądanej telewizji tak ze dwa razy trafiłem przypadkiem na film „Seksmisja”.
Kultowe kino, trochę już przetarte, gdyż teksty stamtąd co praw – da przeciekły do masowego użytku, ale dziś już zalatują formaliną cringe’u, przepraszam – obciachu. Jednak film sam w sobie się broni, gdyż – jak to jest z dziełami potomnymi – nabiera on coraz to nowszych i bogatszych znaczeń wraz z upływem czasu. Puszczony do kin w stanowojennym 1983 r. był odczytywany wprost – jako alegoria bezrozumnej dyktatury, z jej bzdurami ideologicznymi.
Felieton zostanie opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy .
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.