Niezałatwione sprawy polskiej diaspory

Niezałatwione sprawy polskiej diaspory

Dodano: 
Andrzej Duda i Donald Trump
Andrzej Duda i Donald Trump Źródło: KPRP / Marek Borawski
Waldemar Biniecki | Esej ten przeznaczony jest dla elit w Warszawie, a w szczególności zaś do wszystkich kandydatów na urząd prezydenta RP, zaś piszę go z siedziby Kuryera Polskiego w Milwaukee, Wisconsin.

Na świecie żyje aż 20 milionów osób, które są dumne z polskiego pochodzenia. Te wszystkie osoby to olbrzymi potencjał, który trzeba połączyć, aby służył w świecie Polsce i pomagał tworzyć nowoczesny wizerunek Polski, polskiej kultury, nauki, sztuki i ekonomii. Czas, aby ten przekaz dotarł do polskich i polonijnych elit. Jesteśmy tym samym jedną z największych diaspor na świecie! Polska diaspora jest piątą najliczniejszą grupą w krajach OECD. Przeszło jedną czwartą polskich emigrantów (28,8 proc.) stanowią ludzie z wyższym wykształceniem z Polski a także wyższym wykształceniem z krajów zamieszkania.

„Connectography: Mapping the Future of Global Civilization” (Konektografia: Wytyczanie przyszłości światowej cywilizacji) to tytuł książki wydanej przez Parag Khanna w 2016 roku. (Parag Khann to Amerykanin hinduskiego pochodzenia, specjalista w dziedzinie stosunków międzynarodowych, globalny doradca strategiczny i opisuje on, w jaki sposób sieci połączeń transportu, energii i infrastruktury komunikacyjnej doprowadziły do "globalnej rewolucji połączeń”.) Jest to najważniejsza pozycja dla tych, którzy chcą zrozumieć zasady i trendy tworzenia globalnych sieci połączeń w XXI wieku. Połączenie sieci „soft power”, czyli Polaków w Polsce z 20 milionową polską diasporą powinno być kluczowym priorytetem każdego rządu nad Wisłą. Z ważnym założeniem, że połączenia takie muszą mieć charakter ponadpartyjny i służyć Polsce a nie poszczególnym partiom i ich krótkowzrocznym celom.

Dziś, w obliczu zmieniającego się układu sił na świecie, najważniejsze jest odrzucenie starych kalek myślowych i stworzenie nowoczesnej wizji dla Polski i polskiej diaspory na świecie. Wizji, która wydatnie i aktywnie wspierałaby rozwój Polski i jej politykę zagraniczną. Należy więc wytyczyć nowe cele i zarysować skalę ich ważności.

1. Polskie media za granicą

Mają one ważną rolę do odegrania i powinny stać się wartością dodaną dla polityki zagranicznej a nie instrumentem gry partyjnej. Niepoważne traktowanie polskich mediów za granicą trwa praktycznie od 1989 roku, gdzie media w Polsce przestały zauważać, że polska narracja za granicą mogłaby być promowana przez media polonijne. Przypominam tylko, że w okresie komunizmu media polonijne jako jedyne przekazywały Polakom i światu prawdziwy obraz Polski pod sowiecką okupacją. Można tutaj wymienić wiele utytułowanych nazwisk, wśród których warto pamiętać te najważniejsze: Jerzy Giedroyć, Józef Mackiewicz, Jan Nowak Jeziorański czy Jacek Kalabiński i jego rewelacyjne tłumaczenie wystąpienia Lecha Wałęsy w Kongresie amerykańskim: „My naród” (We the people). Niewielu dzisiejszych dziennikarzy w Polsce mogłoby popisać się takim angielskim i retoryką w przekazie dla świata Anglosasów, których trzeba znać i rozumieć a nie mówić o nich szybko i bez sensu. Takich dziennikarzy byłoby znacznie więcej, gdyby teraz już niepodległe państwo poważnie podchodziło do promocji Polski za granicą. Bez mediów dwujęzycznych Polonia amerykańska, czyli 9 milionów tych, którzy w znacznej mierze nie mówią po polsku, nie ma szans na utrzymanie swojej tożsamości jako istotna grupa etniczna w USA. Czerpie ona wiedzę o Polsce z mediów amerykańskich. Stan polskiego dziennikarstwa za granicą jest fatalny. Bywa tak, że po upadku danego medium dziennikarze po prostu nie mają pracy. Portale, gazety utrzymywane są głównie z pieniędzy samych redaktorów. Wizyty polityków z Warszawy, zamiast pomóc środowiskom polonijnym w ich integracji, dokładnie je dzielą. Relacje mediów warszawskich o życiu Polonii wplecione są w powielający się schemat: w przekazie musi być zdjęcie polityka, jego nazwisko, dzieci i uśmiechnięte dziewczyny w strojach łowickich lub góralskich. Polskie media z reguły nigdy nie podają żadnych nazwisk polonijnych liderów, bądź tych, którzy osiągają jakieś sukcesy. W taki to sposób utrwalany jest w Polsce obraz Polonii: prostych, niedoinformowanych ludzi – pomimo faktów, które temu zaprzeczają. Kiedy inne państwa współpracują ze swoimi diasporami ekonomicznie i politycznie, w Warszawie i na świecie pokazywany jest cepeliowski wizerunek Polaków mieszkających za granicą.

2. Repatriacje Polaków ze Wschodu

Najnowszy raport Najwyżej Izby Kontroli z listopada 2024 jest dokumentem porażającym. Jak czytamy we fragmencie:” Polskie państwo nie wywiązywało się z obietnicy zadośćuczynienia krzywdom osób wywiezionych na Wschód w czasach stalinowskich. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, jako główny organ odpowiedzialny za proces repatriacji, w okresie objętym kontrolą nierzetelnie realizował zadania związane ze sprawną organizacją ich powrotu. Skokowy wzrost liczby osób zakwalifikowanych do repatriacji, zbyt niski limit środków finansowych, braki organizacyjno-kadrowe oraz bezczynność organów państwa w rozwiązywaniu tych ograniczeń, doprowadziły do niewydolności systemu. Przy dotychczasowym tempie organizacji osiedlania repatriantów w Polsce (ok. 684 osoby rocznie), proces repatriacji oczekujących i zainteresowanych 15 200 osób może zająć w ocenie NIK około 22 lata”. Najważniejsze ustalenia kontroli to: „Działania podjęte przez właściwe organy państwa nie zapewniały realizacji celu wskazanego w preambule ustawy o repatriacji – o pilnym zadośćuczynieniu krzywdom wyrządzonym Polakom, wysiedlonym przez sowieckie władze, poprzez sprowadzenie ich do kraju. Działania podejmowane przez Ministra Spraw Zagranicznych były nierzetelne. Jako organ wspomagający Ministra SWiA w procedurze repatriacyjnej, był nieskuteczny i nie zapewnił sprawnej realizacji zadań w tym procesie. W okresie, gdy występowało olbrzymie zainteresowanie powrotem do kraju osób polskiego pochodzenia (od 2017 r.), polskie urzędy konsularne były nieprzygotowane pod względem kadrowym i organizacyjnym do ich sprawnej obsługi. Minister Spraw Zagranicznych zaniechał podjęcia adekwatnych działań zaradczych, więc dostęp do konsula był ograniczony, a procedura repatriacyjna zdecydowanie wydłużona. Sytuację potwierdzili dziennikarze z Białorusi, Ukrainy i Kazachstanu z którymi spotkałem się w październiku 2024. Relacje Ani Paniszewy, aresztowanej przez reżim Łukaszenki, która w bardzo emocjonalnej relacji przypomniała, że polscy dziennikarze z Białorusi a zwłaszcza red. Andrzej Poczobut, ciągle czekają na pomoc. Relacje dziennikarek z Ukrainy, które mówiły o pomocy dla Ukrainy, ale mówiły też o pomocy dla Polaków w Ukrainie, której ciągle brakuje. Polacy z Kazachstanu ciągle czekają na repatriację, której nie ma.

3. Prawa wyborcze polskiej diaspory

Gdyby się uważnie przyjrzeć się Polakom mieszkającym za granicą, czyli wszystkim tym, którzy posiadają ważne polskie paszporty i posiadają ważne prawa wyborcze obwarowane polską konstytucją, kto płaci w Polsce podatki i jest zainteresowany losem Polski można by odnieść wrażenie, że jest to spora grupa polskich obywateli. Profesjonalnie rzecz biorąc, to w tym celu niezbędne są badania, których nigdy nie było i chyba nie będzie. Poszczególne uniwersytety badają najczęściej parafie, bo te najłatwiej jest policzyć. Z mojego ponad 20 letniego doświadczenia wynika, że nikomu w Polsce nie zależy na dokładnym zbadaniu Polonii, na jej policzeniu. W kraju nad Wisła przeważa opinia, że Polonia nie powinna głosować w polskich wyborach. Ale czy ktoś odważy się zapytać Amerykanina, mieszkającego od 30 lat w Niemczech, czy on ma prawo wybierać prezydenta USA? Aby aktywnie włączyć Polonię w polski krwioobieg polityczny, trzeba zmienić ordynację wyborczą, tak aby obywatele Polski zamieszkali stale za granicą mogli wysuwać własnych kandydatów w wyborach parlamentarnych. Pomysł również na łamach Kuryera Polskiego, konkretyzuje znany polski publicysta red. Stanisław Michalkiewicz, który mówi: „propozycja polega na tym, by okręgiem wyborczym dla kandydatów wysuniętych przez obywateli stale mieszkających za granicą był kontynent. Jednym okręgiem wyborczym byłaby Ameryka Północna. Drugim – Ameryka Południowa i Środkowa. Trzecim – Europa, a czwartym – Australia. Na każdy okręg przypadałyby 4 mandaty – w sumie 16. Dlaczego tyle? Dlatego, że co najmniej 15 posłów musi liczyć klub parlamentarny, którego przewodniczący uczestniczy w Konwencie Seniorów i ma wpływ na bieg prac legislacyjnych Sejmu. W ten oto sposób zostałyby położone fundamenty pod stabilne polskie lobby w krajach osiedlenia i po upływie 20-30 lat takie lobby mogłoby uzyskać liczące się wpływy z korzyścią dla siebie i dla Polski. Bo to musi być długi marsz i na to trzeba się nastawić”. 16 sierpnia 2019 r. PiS na swoich listach wyborczych do Senatu umieściło bezpartyjnego, światowej sławy lekarza i działacza polonijnego prof. Marka Rudnickiego z Chicago. Marek Rudnicki, były prezes Związku Lekarzy Polskich w Chicago, był mianowany również członkiem Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. To człowiek o bardzo wysokiej kulturze osobistej, nieprzeciętnych umiejętnościach dyplomatycznych, bardzo skromny i wymagający wobec siebie, od co najmniej 30 lat pracuje nad budowaniem mostów tak, aby wszyscy Polacy mogli się porozumieć. Jednak przy braku zmian w sposobie wyboru kandydata Polonii, tak jak jest to np. zagwarantowane mniejszości niemieckiej, przepadł, kandydując w zdominowanym przez lewicowych liberałów słynnym, warszawskim okręgu 44. Dla prof. Rudnickiego zabrakło planu B na wypadek przegranej, a cała sprawa wyborów do Senatu w 2019 r. jest blamażem rządzących elit w Warszawie. Był to wyraźny sygnał, że obecna ordynacja wyborcza dla polskiej diaspory to fikcja. Konstytucja Rzeczypospolitej nadała prawa wyborcze wszystkim swoim obywatelom i nie uzależnia ona zakresu praw politycznych obywateli od miejsca ich zamieszkania. Czy my to właściwie rozumiemy tam nad Wisłą? Czas, aby zrealizować pomysł wpisania 1/3 części polskiego narodu do konstytucji i zwrócenia Polonii pełni praw wyborczych, czyli głosowania korespondencyjnego oraz stworzenia w Polsce specjalnego okręgu wyborczego dla Polonii i Polaków z zagranicy, w którym mogłaby ona wybierać swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu. Jeśli państwo polskie chce ułożyć swoją współpracę z Polonią, to jest to właściwy kierunek dla udziału Polonii w życiu politycznym i społecznym Polski. Przykłady z innych krajów pokazują korzyści, jakie może odnieść państwo z właściwych relacji ze swoją diasporą.

4. Komunikacja strategiczna

Czy państwo polskie dostrzega problem, że aby zachęcić polską diasporę do wspierania polskiej sprawy za granicą potrzebny jest minimalny wysiłek intelektualny, wola polityczna i zbudowanie narzędzi w postaci systemu aktywizowania polskiej diaspory w życiu politycznym kraju zamieszkania i w Polsce. Czy ktoś wpadł na pomysł, aby stworzyć system informacji dla Polaków mieszkających w danym okręgu konsularnym? Aby sprawdzić ważność paszportów, bo zbliżają się wybory do polskiego parlamentu lub aby zachęcić tych, którzy czują się Polakami do uzyskania Karty Polaka? Warto by na poważnie zająć się budową systemu emailowego i telefonicznego do komunikowania się z polskimi obywatelami za granicą. Jeśli chcemy sprawnie zarządzać diasporą poprzez polskie konsulaty, które odgrywają istotą role w aktywizowaniu polskiej diaspory to właśnie one powinny aktywizować Polonię i namawiać ją do aktualizacji paszportów, wyrabiania polskich paszportów dla dzieci urodzonych poza Rzeczpospolitą, organizowania systemu komunikacji strategicznej do komunikowania się z danym okręgiem konsularnym. Organizowania kampanii informacyjnych o wyborach do poszczególnych izb polskiego parlamentu i wyborów prezydenckich.

5. Polska edukacja za granicą

Kilka ostatnich rządów RP postawiło ten problem jako priorytet. Powstało kilka resortowych organizacji, które jak tylko mogą wspomagają katolickie i świeckie szkoły sobotnie w większości finansowane przez rodziców. Oferta jest jednak skierowana do dzieci, które po ukończeniu sobotniej szkoły nie mają już innych możliwości kontynuowania polskiej edukacji. Trzeba również zauważyć, że oferty edukacyjne dotyczą większości dużych miast. Jednak wystarczy przejechać dalej poza miasta, aby stwierdzić, że szkolnictwo takie już nie istnieje. Przykład mojego syna Daniela jest warty krótkiej wzmianki. Studiuje On na pierwszym roku na Kansas State University i nie ma żadnych możliwości kontynuowania nauki języka polskiego. Jedyną opcją, są kursy językowe on line-prowadzone przez inne uniwersytety, jednak z akredytacją i odnalezieniem ich jak zwykle są duże problemy. Ilość oferowanych programów języka polskiego w systemie amerykańskich uniwersytetów kurczy się z roku na rok. Wynika to najczęściej z faktu nie zatrudniania nikogo na etaty profesorów, którzy przeszli właśnie na emerytury. Etaty te wygasza się przy wyraźnym zadowoleniu dyrektorów departamentów slawistyki, którymi z reguły są Rosjanie, a Ci raczej stronią od kontaktów z polskimi organizacjami rządowymi. Dwa lata temu w NAWA (Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej) prowadziłem rozmowę na ten temat, ale to musi być najpierw podanie i „tłumaczenie na język mongolski w 5 egzemplarzach”, typowe dla polskiej biurokracji. Ten problem trzeba rozwiązać kompleksowo na szczeblu ambasady, która poprowadzi kompleksowy program wprowadzania języka i kultury polskiej do amerykańskich uniwersytetów. Nie prowadzi się także żadnej działalności edukacyjnej dla społeczności biznesowej na temat sukcesów ekonomicznych Polski. Tak więc nie ma nikogo w USA, kto prezentowałby książkę „Polski Nowy Złoty Wiek: od peryferii Europy do jej centrum”, napisaną przez prof. Marcina Piątkowskiego. Tak więc największym osiągnięciem polskiej edukacji w USA ostatniej dekady są legitymacje szkolne dla dzieci i wycieczki polskich urzędników i działaczy z Warszawy, aby wygłosić wykład po polsku w salce katechetycznej. Amerykańskie uniwersytety omija się dużym łukiem. Czas to naprawić.

6. Badania nad Polonią

W swojej działalności dziennikarskiej często posługuję się badaniami nad Polonią. Ponieważ mam w domu profesjonalnego metodologa (moja żona jest profesorem na Kansas State University) mogę na bieżąco odróżniać badania poważne od zwykłej makulatury. Badania dotyczące Polonii z reguły dotyczą polskich parafii, przepisywane i nigdy niezweryfikowane badania o mediach polonijnych, rzadko badania dotyczą świeckiej Polonii. Na zdecydowaną pochwałę zasługuje prof. Dominik Stecuła z The Ohio State University, którego ostatnie badanie z 2010 „Polish Americans Today” powinno być podstawą do dużych badań nad Polonią w USA. Jak pisze Dr Bogdan Kotnis na łamach Kuryera Polskiego w artykule: „Akademicka Reprezentacja Polonii”: „Nadszedł czas, aby polski rząd poważnie rozważył finansowanie wydziałów Polonii na głównych uczelniach w kraju. Historia Polonii i jej stan obecny powinny być dokładnie badane i odpowiednio prezentowane, jeśli Polska chce wykorzystać ten ogromny atut demograficzny do wzmocnienia swojej pozycji na światowej arenie. Obecnie badania polskiej diaspory, zwanej Polonią, są fragmentaryczne, nieskoordynowane ze strategią rozwoju państwa i często zadaniowane ze źródeł zagranicznych…. Polonia przekracza 50% liczby mieszkańców Polski. W czasach niskiej dzietności i ograniczeń demograficznych, w interesie narodowym jest uważne badanie Polonii jako demograficznego, kulturowego, politycznego i gospodarczego zaplecza Polski. W stale rosnącej roli globalnej komunikacji każda możliwość zwiększenia sieci kontaktów z zagranicą jest na wagę złota. Kraje, które realizują przemyślaną strategię wspierania swojej diaspory korzystają na tym wielorako: wymiernie poprawia się ich status na arenie międzynarodowej, uznanie kulturowe, korzyści ekonomiczne i bezpieczeństwo… Studiując obecne badania nad Polonią i ich metodologię, widać, że większość z nich opiera się na modelu deficytowym, czyli konieczności pomocy i opieki. Prawie żadna analiza akademicka czy polityczna nie traktuje badań Polonii pod kątem możliwych korzyści, które Polonia mogłaby przynieść Polsce… Obowiązkiem niepodległej Polski jest studiowanie Polonii i dzielenie się tą wiedzą ze światem. Polonia to nieodkryty klejnot, diament globalnej łączności, który powinien być wydobyty ze zgliszcz polskiej porozbiorowej katastrofy politycznej. Jeśli zostanie doprowadzona do pełnego blasku, Polonia może stać się kamieniem węgielnym, opoką komunikacji Polski ze światem w wymiarach kulturowym, ekonomicznym i bezpieczeństwa narodowego. Miejmy nadzieję, że polskie uczelnie będą odpowiednio dofinansowane, aby otworzyć Wydziały Polonii i rozpocząć systematyczne interdyscyplinarne badania Polonii jako demograficznego potencjału i do tej pory nie w pełni wykorzystanego skarbu Polski”. Aktywne i przemyślane włączenie Polonii w struktury państwa polskiego pomogłoby Polsce zająć pozycję w czołówce światowego dialogu na temat stanu obecnego i przyszłości połączeń międzynarodowych między krajami, kulturami, narodami, religiami i gospodarkami.

W eseju celowo pominąłem wielką bolączkę Polonii, czyli podwójne opodatkowanie emerytur. Ten nierozwiązany od lat problem wymaga jednak oddzielnego artykułu.

Konkluzje

Polonia, aby bronić dobrego imienia Polski i kreować wizerunek nowoczesnej Polski, szczególnie w krajach strategicznych dla Polski, musi posiadać odpowiednie narzędzia. Najważniejszym z nich jest polska anglojęzyczna telewizja, która promowałaby polską rację stanu 24 godziny na dobę. Konieczna jest inwestycja w media polonijne i połączenie ich w strategiczną sieć. Przykładem takiego medium jest Kuryer Polski jako wschodzący w USA dwujęzyczny portal, który dociera do Amerykanów polskiego pochodzenia, do globalnej Polonii i Polaków w Polsce. Jednak nie możemy działać z pozycji politycznych preferencji. Dziś rząd lubi wszystkich liberałów i lewicowców, jutro po powrocie do władzy konserwatystów, nowy rząd będzie preferował konserwatystów. Taki schemat jednak niczego nie zbuduje, bo najważniejsza jest ponadpartyjna polska racja stanu. Jednocześnie elity w Warszawie nie mogą brnąć w relacjach z diasporą w budowanie bizantyjskiej biurokracji, gdzie każde działanie musi mieć wyraźne odbicie w dziesiątkach dokumentów. Idea grantów dla diaspory powinna być przejęta przez konsulaty, które posiadają zwykle know how o organizacji lub osobach diaspory. Polityka kreowana przez bizantyjskie organizacje zajmujące się Polonią nie zawsze jest zgodna z aktualnymi potrzebami Polonii. Reasumując ten wątek: „Nic o nas bez nas”. O najliczniejszej na świecie Polonii amerykańskiej bez jej udziału decydują osoby z europejskich organizacji i ze wspomnianych organizacji z Warszawy. Czy tak mają wyglądać relacje z Polonią?

Powołajmy, tak jak Węgrzy tutaj, w USA, rządową fundację, która byłaby wsparciem przy budowaniu propolskiego lobby. Teraz w momencie dla Polski najważniejszym. Kto ma lobbować za Polską w Waszyngtonie i innych dużych ośrodkach? Po amerykańskich wyborach Polonia znów nic nie uzyska od amerykańskiej administracji. Zatrudnijmy najlepszych, sprawczych fachowców z USA, Kanady i Polski a nie znajomych królika z partyjnego nadania. Niech będzie to „Polska Team”, zespół profesjonalistów mówiących i piszących po angielsku i po polsku, którzy potrafiliby zbudować taką zintegrowaną sieć polonijnych mediów i organizacji. Dokonując tej inwestycji, moglibyśmy na dekady przywrócić dawne znaczenie propolskiego lobbingu i mieć jakiś wpływ na politykę w USA.

Dzisiaj największym deficytem dla amerykańskiej Polonii jest całkowity brak przywództwa na szczeblu krajowym a także stanowym. Działalność Polonii ogranicza się do tradycyjnych balów, robienia sobie selfies i ekscytacji z nowych gadżetów. Polityka polonijna sprowadza się do zwykłego trwania i pilnowania, aby nikt niczego nie wymyślił i nie zapędził „trwających” do konkretnej pracy. Po ostatnich wyborach wszyscy są tak spolaryzowani, że trudno nawet w swoim bliskim sąsiedztwie spotkać kogoś, z kim można znaleźć wspólny język.

Czas na przebudzenie. Nastał znów czas pracy organicznej – szkolenia liderów i przyszłych polityków amerykańskich polskiego pochodzenia. Polonia amerykańska musi znów wprowadzić swoich reprezentantów do Kongresu Stanów Zjednoczonych. Musi mieć swoich gubernatorów, przedstawicieli stanowych, prezydentów miast i innych ważnych przedstawicieli w amerykańskich agencjach rządowych i to po obu stronach liberalnej i konserwatywnej.

Waldemar Biniecki, red. naczelny Kuryera Polskiego w Milwaukee

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także