Dociskanie Giertychem. Czy zostanie wiceministrem sprawiedliwości?
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Dociskanie Giertychem. Czy zostanie wiceministrem sprawiedliwości?

Dodano: 
Roman Giertych, poseł KO, adwokat
Roman Giertych, poseł KO, adwokat Źródło: PAP / Piotr Polak
W imię wspólnej nienawiści do PiS i pogardy dla głosującej nań „hołoty” środowiska lewicowe i salony Michnikowe zaakceptowały wprawdzie byłego samozwańczego lidera LPR w swoim obozie, ale wyłącznie w funkcji „bulteriera” przebijającego wszystkich agresywnością i brutalnością w obsługiwaniu ich emocji.

Wśród dziennikarzy polujących na kuluarowe wieści z kręgów rządzących rozeszła się pogłoska, jakoby Donald Tusk, w kolejnym ataku wściekłości za to, że „rozliczenia idą niemrawo”, zagroził Adamowi Bodnarowi wprowadzeniem mu do resortu, jako wiceministra, inkwizytora – Romana Giertycha. Plotka zyskała potwierdzenie, gdy dość nieoczekiwanie, ponad rok po wyborach, w których Giertych dostał z łaski Tuska immunitet, co pozwoliło mu wrócić do kraju z Włoch, gdzie ukrywał się po sławnym omdleniu podczas próby zatrzymania, znalazł się wreszcie prokurator (Beata Syk-Jankowska z prokuratury lubelskiej), który wycofał mu zarzuty.

Twierdzenie, że transakcje zawierane przez Giertycha w imieniu czterech fasadowych spółek, formalnie należących do jego bliskich współpracowników, z firmą Polnord Ryszarda Krauzego, również reprezentowaną w tych transakcjach przez niego samego, wskutek których „zniknęło” ponad 90 mln zł, „nie wyczerpały znamion czynów zabronionych wskazanych w kwalifikacjach prawnych” – jak to ujęła pani prokurator – jest, delikatnie mówiąc, dyskusyjne.

Zwłaszcza że śledztwo prowadzone było przez osiem lat (!) i jeszcze miesiąc temu ci sami prokuratorzy, którzy nagle nie znaleźli w sprawie „znamion czynów zabronionych”, indagowani przez dziennikarzy zapewniali, że ich zarzuty są pewne, mocne, a jedyną przyczyną zamrożenia postępowania jest immunitet poselski podejrzanego.

Ale nie mniej „dyskusyjne” było przecież wycofanie poważnie udokumentowanych zarzutów korupcyjnych ciążących na Tomaszu Grodzkim czy Stanisławie Gawłowskim, a to ludzie Bodnara załatwili swym partyjnym towarzyszom niemal z marszu, od razu po wejściu do prokuratur.

Artykuł został opublikowany w 5/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także