Poseł klubu Koalicji Obywatelskiej z partii Zieloni podzieliła się w sieci swoimi przemyśleniami na temat demonstracji w Niemczech, ale także skojarzeniami historycznymi.
Jachira: Nie chcemy, by nasze europejskie wartości zniknęły
"160 tys. Berlinczyków wyszło, bo zdarzyło się coś bez precedensu – po raz pierwszy od II wojny CDU złamało niepisane porozumienie niemieckich polityków o niewspółpracowaniu ze skrajną prawicą na szczeblu krajowym" – napisała na X parlamentarzystka.
"Wyszli, bo wiedzą z historii jak się kończy taniec partii liberalnych z nacjonalistami, do czego prowadzi koalicja z nimi" – rozszyfrowała.
"Demokracje umierają po cichu, więc jeśli nie chcemy, by nasze europejskie wartości nagle zniknęły, musimy mówić głośno o zagrożeniach, a jeśli trzeba, wychodzić na ulice" – pouczyła Jachira.
"W takich chwilach sercem jestem z nimi i też głośno mówię: Ich bin ein Berliner" – podsumowała.
Dlaczego w Niemczech zorganizowano demonstracje?
Demonstracje w kilku dużych niemieckich miastach zostały zorganizowane w sprzeciwie wobec współpracy Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej z Alternatywą dla Niemiec w zakresie ograniczenia polityki migracyjnej. W Niemczech obserwujemy bowiem delikatne osłabienie "kordonu sanitarnego" partii establishmentu wokół prawicy. Wyrazem tego procesu było m.in. właśnie wspólne głosowanie CDU/CSU i AfD w Bundestagu w sprawie zaostrzenia polityki migracyjnej. Propozycję zgłosiła CDU w reakcji na nieustające ataki imigrantów na społeczeństwo.
Bardzo nie spodobało się to przewodniczącej CDU w latach 2000-2018 i byłej kanclerz Angeli Merkel. Była polityk postanowiła skrytykować swoją byłą partię, mimo że od momentu opuszczenia urzędu kanclerza w 2021 roku unikała komentowania bieżącej polityki. Za czasów swojego urzędowania prowadziła politykę "otwartych drzwi" na masową migrację z Afryki i Bliskiego Wschodu, czego skutki dotykają teraz Niemców.
"Ich bin ein Berliner"
Przypomnijmy, że to słynne sformułowanie wygłosił John F. Kennedy 26 czerwca 1963 roku podczas przemówienia w Berlinie Zachodnim. Chciał w ten sposób wyrazić solidarność Stanów Zjednoczonych z mieszkańcami miasta podzielonego przez mur berliński.
Czytaj też:
Niemka zgwałcona niedaleko posterunku policji. Po napaści sprawca odjechał do ośrodka dla "uchodźców"Czytaj też:
"Polki nie rodzą". Jachira chce wpuszczania migrantów zamiast "rasizmu" na granicy